Unia nie chce zakazu importu żywności z Rosji. Już po debacie w europarlamencie

Unia nie chce zakazu importu żywności z Rosji. Już po debacie w europarlamencie

Parlament Europejski
Parlament Europejski Źródło:Shutterstock / Hadrian
Polscy eurodeputowani z różnych partii, zgodni jak chyba nigdy dotąd, próbowali przekonać kolegów z innych państw do słuszności wprowadzenia sankcji na żywność i pasze z Rosji i Białorusi. Są jednak w swoim stanowisku osamotnieni. Dlaczego?

W zeszłym tygodniu niemal jednogłośnie polscy posłowie przyjęli uchwałę wzywającą Komisję Europejską do wprowadzenia zakazu importu żywności z Rosji i Białorusi. W treści uchwały zawarto wezwanie do Komisji Europejskiej, aby opracowała i przedstawiła plan sankcji na rosyjską i białoruską żywność.

Zakaz importu żywności i pasz z Rosji i Białorusi

„Import żywności i produktów rolnych z Rosji i Białorusi w dalszym ciągu generuje ogromne dochody dla producentów, handlowców i budżetów tych państw. Naszym moralnym obowiązkiem jest zaprzestanie handlu, który może bezpośrednio lub pośrednio przyczynić się do wzmocnienia zdolności Rosji i wspierającej jej Białorusi do kontynuowania wojny z Ukrainą” – napisano w niej.

Posłowie przekonują, że „moralnym obowiązkiem” jest zaprzestanie handlu z państwem-agresorem. Przekonanie pozostałych państw członkowskich będzie jednak trudnym zadaniem.

Brukselska korespondentka RMF FM zrelacjonowała wtorkową debatę w Parlamencie Europejskiej, która poświęcona była także tej kwestii. Posłowie Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO i PSL, liberałowie i Zieloni, a także konserwatyści, do których należy PiS, zgodnie opowiadali się za wprowadzeniem embarga. Rzecz w polskim parlamencie nie do pomyślenia – różniący się na co dzień Andrzej halicki (PO) i Anna Fotyga (PiS) wystąpili z takim samym postulatem.

Dlaczego Unia Europejska nie chce sankcji na żywność z Rosji?

– Federacja Rosyjska uderza w równym stopniu w Ukrainę, co w kraje kolektywnego Zachodu. To jest energia i to są właśnie produkty rolne – mówiłabyła minister spraw zagranicznych w rządzie PiS.

Komisja Europejska nie chce jednak embarga, bo obawia się, że może to uderzyć w bezpieczeństwo żywnościowe na świecie.

- Sankcje UE wobec Rosji nie są wymierzone w handel produktami rolnymi i spożywczymi. Nasze sankcje zostały starannie zaprojektowane w taki sposób, aby uniknąć niezamierzonych konsekwencji dla bezpieczeństwa żywnościowego na całym świecie – przekazał dziennikarce RMF FM rzecznik Komisji Europejskiej odpowiedzialny za rolnictwo Olof Gill.

KE obawia się, że sankcje obejmujące produkty rosyjskiego rolnictwa mogłyby zostać wykorzystane jako element propagandy w krajach afrykańskich, w których Rosja odgrywa duża rolę. Mogłyby zostać wykorzystane jako argument, że Zachód wspierający Ukrainę chce doprowadzić do klęski głodu w najbardziej zagrożonych rejonach świata.

Czytaj też:
Tak rosyjskie produkty rolne wjeżdżają do Polski. Śledztwo ukraińskich mediów
Czytaj też:
Sprowadzamy z Rosji więcej nawozów niż przed wojną. Jak to możliwe?

Opracowała:
Źródło: RMF FM / Wprost