Rekordową stratę zaraportował Rolls-Royce. Firma, która kojarzy się głównie z astronomicznie drogimi limuzynami, dużą część dochodu opierała o inną branżę – produkcję silników odrzutowych. Są one wykorzystywane w samolotach cywilnych, w tym przez największego producenta na świecie – amerykańskiego Boeinga. W tym roku firma planowała dostarczyć 500 egzemplarzy silników. Okazuje się, że rzeczywistość może być bardzo odmienna od planów. Obecnie władze Rolls-Royce'a sądzą, że sprzedadzą 250 sztuk.
Jak podaje firma, strata przed odliczeniem podatków wyniosła za pierwsze półrocze 2020 roku ponad 5,4 mld funtów.
Paraliż branży lotniczej
Wszystko przez pandemię koronawirusa, która wstrząsnęła przemysłem lotniczym. Ze względu na globalny lockdown i wielomiesięczne zakazy lotów, linie lotnicze odwoływały zamówienia na nowe samoloty. W związku z tym firmy zmniejszały produkcję maszyn i zwalniały pracowników. Mniej samolotów to mniejsze zapotrzebowanie na silniki. Mniejsze zapotrzebowanie to ogromna strata finansowa dla Rolls-Royce, a prezes firmy powiedział BBC, że nie spodziewa się, aby zapotrzebowanie z końca 2019 roku wróciło przez najbliższe pięć lat.
Restrukturyzacja
Firma przechodzi właśnie największą restrukturyzację w swojej historii. W ramach cięć i optymalizacji kosztów producent zamknie pięć z jedenastu z posiadanych na całym świecie fabryk. Produkcja silników lotniczych zostanie skonsolidowana. Do tej pory prace nad nimi prowadzono w trzech zakładach. Teraz wszystkie odbywać się będą w głównej fabryce w Derby w Wielkiej Brytanii.
Czytaj też:
Szumowski spędza urlop na Fuerteventurze. MSZ odradza podróże do Hiszpanii