Wojna unieruchomiła w ukraińskich portach 70 statków. Najtrudniejsza sytuacja w Mariupolu

Wojna unieruchomiła w ukraińskich portach 70 statków. Najtrudniejsza sytuacja w Mariupolu

Port w Berdiańsku
Port w BerdiańskuŹródło:X / @nexta_tv
W ukraińskich portach znajduje się obecnie 70 zablokowanych statków, z czego w samym Mariupolu sześć jednostek pod zagraniczną banderą – poinformowali wiceminister infrastruktury Ukrainy Jurij Waśkow i dyrektor Mariupolskiego Morskiego Portu Handlowego Ihor Barski.

Znawcy tematu wskazują, że jest kilka powodów, dla których Rosja zaatakowała Ukrainę. To chęć odbudowania imperium i zagarnięcia terenów, które niektórzy kremlowscy politycy uważają za rosyjskie (choć przecież Ruś i późniejsza Rosja to zupełnie inne obszary, więc tego rodzaju argumenty świadczą o zakłamywaniu historii tylko po to, by uzasadnić nieprawdziwe tezy), ale są też przyczyny czysto pragmatyczne, gospodarcze. Jedną z nich jest dostęp do Morza Czarnego i w mniejszym stopniu – Morza Azowskiego i przejęcie dużych, prężnie działających ukraińskich portów. Inna sprawa, że Rosjanie część tych portów uszkodzili, więc nawet gdyby udało im się przejąć nad nimi trwałą kontrolę, to będą musieli wyłożyć ogromne pieniądze na odbudowanie potrzebnej infrastruktury.

Ostatnie lata były dobre dla ukraińskich portów

Choć Rosja ma imponującą, bo liczącą aż 37 tys. km linię brzegową, to z handlowego puntu widzenia użytek z tych mórz jest niewielki, bo to przede wszystkim zamarzające na długie tygodnie wody na północy. Dzięki Obwodowi Kaliningradzkiemu Rosja ma dostęp do Morza Bałtyckiego, prężnie działają też porty na wschodzie, m.in. we Władywostoku, ale Federacja bardzo potrzebuje dostępu do mórz na zachodzie. Mające długie tradycje porty w Odessie czy Mikołajewie są więc łakomym kąskiem dla Kremla.

Powołując się na dane ukraińskich urzędów, serwis Rynek Infrastruktury donosił w 2019 roku (a więc w ostatnim roku przed pandemią, która znacząco rozregulowała transport morski na całym świecie), że po raz pierwszy od 10 lat ukraińskie porty przekroczyły granicę 150 mln ton cargo. Z danych Ukrainian Sea Ports Authority of Ukraine, w ciągu 11 miesięcy 2019 roku przez porty ukraińskie przetransportowano o 9 mln ton towarów więcej niż w 2018. Był to też drugi rok drugi rok z rzędu, w którym przeładunek kontenerów znacznie przekroczył średnią na światowym rynku przewozów kontenerowych.

Rzeką można spławić tylko 10 proc. obrotu handlowego

Przed wojną 75 proc. ukraińskiego obrotu towarowego odbywało się drogą morską. Do zagranicznych odbiorców płynęły przede wszystkim zboża (Ukraina jest, a właściwie była, piątym największym producentem pszenicy, ale eksportowała także olej słonecznikowy, rzepak, kukurydzę i wiele innych płodów rolnych) i towary pochodzące z różnych zakładów produkcyjnych. Od dwóch miesięcy większość portów jest zamknięta, przez co Ukraina straciła 90 proc. morskiego obrotu towarowego.

Obecnie można korzystać bez ograniczeń tylko z portów na Dunaju.

– Są w stanie zapewnić eksport i import nie więcej niż 10 proc. obrotu towarowego, przypadającego wcześniej na wszystkie morskie porty handlowe – powiedział cytowany przez Belsat wiceminister infrastruktury Ukrainy Jurij Waśkow.

W ukraińskich portach znajduje się obecnie 70 zablokowanych statków, z czego w samym Mariupolu sześć jednostek pod zagraniczną banderą.

– Najtrudniejsza sytuacja panuje w Mariupolu, ponieważ w przeciwieństwie do innych portów załogi statków nie mogły ewakuować się stamtąd drogą lądową. (…) Niektóre z jednostek, które pozostają zablokowane w tym mieście, nie byłyby już w stanie wypłynąć w morze bez wcześniejszego remontu – poinformował dyrektor Mariupolskiego Morskiego Portu Handlowego Ihor Barski.

Może czekać nas nowa fala migracji z Afryki

Organizacje przeciwdziałające pladze głodu właściwie nie mają już złudzeń, że wojna na Ukrainie przyczyni się do zwiększenia poziomu światowego głodu. Kilka tygodni temu władze Ukrainy zabroniły eksportu zbóż, oleju i wielu warzyw, tak by w pierwszej kolejności mniejsze niż zwykle zbiory były w stanie wykarmić obywateli Ukrainy. W tej sytuacji zakontraktowana dużo wcześniej żywność nie trafi do odbiorców, więc będą musieli kupować ją gdzie indziej. Jako że na rynku powstanie duża wyrwa w dostawach, ceny pójdą w górę. O ile bogate kraje, chcąc nie chcąc, zapłacą wyższą cenę, to dla najbiedniejszych, przede wszystkim w Afryce, może to być nie do udźwignięcia. Jeśli mieszkańcom Afryki czy Azji południowo-wschodniej w oczy zajrzy widmo głodu, możemy spodziewać się rozruchów, a następnie dużej fali migrantów, którzy mając do wyboru śmierć z niedożywienia albo niebezpieczną podróż do Europy, wybiorą to drugie.

Czytaj też:
Ukraina zamyka porty nad Morzem Azowskim i Morzem Czarnym