Nowe ubrania H&M, ale zrobione ze starych. Gigant zaczyna dziwną akcję

Nowe ubrania H&M, ale zrobione ze starych. Gigant zaczyna dziwną akcję

Recycling ubrań H&M
Recycling ubrań H&M Źródło: H&M
Szwedzki gigant „szybkiej mody” – H&M – włącza się w akcję sprzedaży starych ubrań, a raczej przerabiania ich na nowe. To zaskakujące, zważywszy właśnie na to, że jest gigantem „szybkiej mody”. O co w tym wszystkim chodzi?

Co to jest „szybka moda”? To termin branżowy, tłumaczenie angielskiego „fast fashion”. Opisuje firmy, które tworzą ogromne kolekcje ubrań, wychwytujące aktualne trendy w modzie. Produkty tych firm są niedrogie, a one same powszechnie krytykowane za sprzedawanie odzieży, która tak szybko, jak staje się modna, tak szybko z mody wychodzi.

Wiele osób kwestionuje jakość odzieży „fast fashion”. Krytycy mówią, że jest ona wątpliwa, zwolennicy, że nie ma powodu, żeby szyć ubrania „na wieki”, skoro moda zmienia się tak błyskawicznie, jak w ostatnim czasie.

By być precyzyjnym, krytyka „szybkiej mody” wynika z tego, że takie ubrania są po bardzo krótkim czasie wyrzucane, jako niepotrzebne, bo już niemodne. Do gigantów „fast fashion” należą H&M, Zara, polski Reserved, Cropp, GAP, Primark, TopShop i wiele innych.

Maszyna H&M szyje nowe ze starego

Teraz jeden z liderów – właśnie H&M – zaproponował rozwiązanie, które zastanawia krytyków. Firmie powinno zależeć na tym, by jej ubrania były kupowane, a potem wymieniane na nowe, bo to stanowi motor jej rozwoju – podnoszą. Tymczasem w sklepie H&M w Sztokholmie zamontowano urządzenie Looop. To maszyna, która pruje ubrania i szyje z nich nową odzież.

Recycling ubrań H&M

Maszyna pojawiła się w sklepie H&M 12 października, bo – to jasne – firma chce być bardziej zrównoważona i ekologiczna.

System Looop odzyskuje włókna, a z nich powstają nowe ubrania w nie więcej niż 5 godzin. Looop można na razie zobaczyć w sklepie Szwedów przy ulicy Drottninggatan, ale H&M chce dzielić się licencją na maszynę z innymi modowymi gigantami.

Recycling ubrań H&M

Kolejny proekologiczny gigant

Pomysł, by sprzedawać używaną odzież (i nie tylko), nie jest nowy. Dotąd robiły to second-handy. Teraz biorą się za to firmy, które żyją ze sprzedawania odzieży (i nie tylko) nowej, co jest bardziej niż zastanawiające, z biznesowego punktu widzenia.

Niedawno swój pomysł przedstawiła Ikea. Szwedzki meblarski lider będzie sprzedawał – uwaga – używane meble.

Pisaliśmy też o tym, że ten sam patent chce zastosować Gucci. Włoski producent ultraekskluzywnych ciuchów otworzy ciuchland, jak popularnie mówi się o sklepie z używaną odzieżą.

Przy czym Gucci – jedna z firm włoskiego giganta, Gucci Group, należącego do czołowych przedsiębiorstw modowych na świecie, obok LVMH, czy Hermesa – nie wymyśliła idei, tylko ją powieliła.

Zaledwie kilka tygodni temu Levi’s zrobił to samo. Odkupuje ubrania, na nowo je szykuje do sprzedaży (odświeża i reperuje), po czym znów sprzedaje.

Inwestycja łączona z doświadczonymi graczami

Gucci nie działa sama. Firma związała się z The Real Real, która ma większe doświadczenie w sprzedawaniu znoszonych rzeczy. To platformą zajmująca się od dawna używaną odzież i dodatkami.

Zresztą ta współpraca to nie wszystko. Gucci nawiązała jeszcze jedną, z organizacją One Tree Planted. Jeden sprzedany w second-handzie ciuch równa się jedno zasadzone drzewo.

Co dalej, zobaczymy. Ostatnio informowaliśmy o pierwszym second-handzie w galerii handlowej w Polsce. Powstał na warszawskich Młocinach. Więc albo mamy do czynienia z przedziwną modą, która – jak to w „fast fashion” – przeminie szybciej niż zdąży się zakorzenić, albo firmy, o których wspomnieliśmy, wiedzą co robią.

Czytaj też:
Gucci otwiera sklep z używaną odzieżą. I będzie sadzić drzewa (nowe)
Czytaj też:
Ikea tylko pośrednikiem? Szwedzi otworzą pierwszy sklep z używanymi meblami