Co czwarta hipoteka na pół miliona złotych. Nie ma powodów, by ceny mieszkań zaczęły spadać

Co czwarta hipoteka na pół miliona złotych. Nie ma powodów, by ceny mieszkań zaczęły spadać

budowa
budowa Źródło: Pixabay
Banki udzielają coraz więcej hipotek, co czwarta jest na kwotę co najmniej pół miliona złotych. Skoro chcemy i jesteśmy w stanie kupować nieruchomości, to sprzedający nie mają powodów, by uraczyć nas jakimikolwiek obniżkami cen.

„Rzeczpospolita” przytacza garść liczb, które pokazują, jak bardzo rozgrzany jest rynek nieruchomości. W siedmiu miesiącach tego roku złożono 113 tys. wniosków o kredyt hipoteczny, a więc o 30 proc. więcej niż rok temu (co nie dziwi o tyle, że w czasie pandemii zaobserwowano wyraźne ograniczenie zainteresowania mieszkaniami), ale także o 24 proc. i 27 proc. więcej niż odpowiednio dwa i trzy lata temu.

To i tak nie oddaje rozmiarów szaleństwa na rynku, bo statystyczny nabywca kupuje dziś mieszkanie za gotówkę. W I kwartale transakcje gotówkowe stanowiły aż 70 proc. transakcji mieszkaniowych na rynku pierwotnym w siedmiu największych miastach – wynika z danych NBP. Gotówka wydana na mieszkania w I kwartale (bez wkładu własnego, tylko rynek pierwotny w siedmiu miastach) sięgnęła 5,9 mld zł, najwięcej w historii.

Z danych wynika również, że kupujemy coraz droższe nieruchomości. Już ponad 26 proc. wartości udzielanych hipotek stanowią kredyty na kwoty powyżej 500 tys. zł i ich sprzedaż rośnie zdecydowanie najszybciej.

Sytuacja inna niż w 2008 roku

Skoro jest tylu chętnych, którzy w dowolnej chwili mogą wyciągnąć z lokat (w lipcu miały średnie oprocentowanie rzędu 0,2 proc., co w zestawieniu z inflacją przynosi realną stratę niemal 5 proc.), to nie ma powodu, by sprzedający rozważali zejście z pułapu cenowego. Będą więc kolejne historyczne rekordy. W ujęciu kwartalnym ceny już od paru lat rosną niemal nieustannie. W marcu na rynku pierwotnym było średnio o 18 proc. drożej niż dwa lata wcześniej, na wtórnym – o 22 proc.

Wojciech Matysiak, ekonomista PKO BP, wyliczył powody, dla których nie powinniśmy się spodziewać powtórki z 2008 roku, kiedy to ceny na rozgrzanym do tej pory rynku zaczęły spadać.

– Dużo korzystniejsza jest teraz także sytuacja na rynku pracy, a gospodarstwa domowe mają wysoką nadwyżkę oszczędności. Relacja cen mieszkań do wynagrodzeń jest obecnie wciąż niższa niż w trakcie globalnego kryzysu finansowego pomimo wzrostu cen mieszkań w ostatnich latach. Pozytywnym czynnikiem w kontekście cen na rynku nieruchomości mieszkaniowych jest także odbicie stawek najmu długoterminowego w większości dużych miast po spadkach wywołanych wybuchem pandemii w 2020 r. – powiedział ekspert PKO BP.

Czytaj też:
Warszawiak pracuje na metr mieszkania 42 dni, ale to tylko magia statystyki

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita