Wiceprezes Fakro: Kadry w Unii Europejskiej trzeba wymienić. Bronią „starego świata”

Wiceprezes Fakro: Kadry w Unii Europejskiej trzeba wymienić. Bronią „starego świata”

Dodano: 
Paweł Dziekoński, wiceprezes zarządu Fakro
Paweł Dziekoński, wiceprezes zarządu Fakro Źródło: Wprost
– Europa jest ofiarą niedziałającego systemu ochrony konkurencji. Brak skutecznej egzekucji w stosunku do nadużywania pozycji dominującej sprawia, że przemysł europejski traci wobec krajów spoza Unii. Jeżeli nie wprowadzimy zmian teraz, Europa będzie tracić przewagę, a konkurencja z Chin, USA czy Indii będzie nas ciągle wyprzedzać – mówi Paweł Dziekoński, wiceprezes zarządu Fakro.

Jak dzisiaj wygląda koniunktura w branży stolarki otworowej?

2025 r. jest dla naszej branży trudny. Powtórzenie wyników sprzedażowych z poprzedniego roku stanowi już wyzwanie. W ostatnich miesiącach obserwujemy jednak lekkie ożywienie. Koreluje to przede wszystkim z obniżkami stóp procentowych – kredyty hipoteczne stają się tańsze, a Polacy chętniej inwestują w budowę i remonty domów. Patrząc ostrożnie w przyszłość, spodziewamy się powolnego, lecz stabilnego wzrostu.

Jeżeli chodzi o podaż mieszkań i domów, widać, że nadpodaż zaczyna się redukować. Deweloperzy wracają na rynek, zarówno z inwestycjami w mieszkania, jak i w indywidualne domy. To pozytywny sygnał, który daje nadzieję na stabilizację branży.

Dodatkowo, procesy transformacyjne, jak Przemysł 4.0, oraz poprawa równowagi wynagrodzeń w sektorze płacy średniej i minimalnej, powinny wspierać dalszy rozwój. Patrzymy na przyszłość z umiarkowanym optymizmem.

A patrząc na europejski kontekst w kontekście choćby regulacji utrudniających przedsiębiorcom życie. Czy w tym zakresie coś się zmienia?

To nadal duże wyzwanie. Wiele zależy od sytuacji gospodarczej w Europie – zahamowanie niemieckiej gospodarki, spadek pozwoleń na budowę w niektórych krajach czy korekty we Francji mają wpływ także na Polskę. Na tle dużych krajów Polska wciąż wypada relatywnie dobrze, ale problem regulacji pozostaje.

Nowe dyrektywy, jak CBAM, są w mojej ocenie nietrafione w czasie. Polska branża nie jest na nie przygotowana, a wdrażanie tych rozwiązań oznacza dodatkowe obciążenia dla europejskiego przemysłu. CBAM dotyczy aluminium, stali, szkła czy cementu – produktów o dużym śladzie środowiskowym. Problem polega na tym, że regulacje nie są stosowane globalnie. Kraje takie jak Turcja, Indie czy Chiny nie wdrożą podobnych zasad, co powoduje, że europejski przemysł traci na konkurencyjności.

Koszty produkcji wzrosną, miejsca pracy mogą być zagrożone, a strategiczne kompetencje przemysłu, takie jak spawalnictwo czy obróbka metali, będą słabiej rozwinięte. Wprowadzenie takich regulacji bez synchronizacji z resztą świata może doprowadzić do tego, że produkcja zostanie przeniesiona poza Europę, zamiast poprawić jej efektywność.


W tym globalnym wyścigu – Europa, USA, Chiny – czy widzi Pan szansę, że Unia Europejska jeszcze się „obudzi” i dołączy do wyścigu, czy jesteśmy już tylko skazani na gonienie konkurencji?

Nie będzie to możliwe bez zmian personalnych i strukturalnych w administracji europejskiej. Obecny system tworzy silne bariery, a wiele osób, które budowały „stary świat”, broni status quo. Sama idea zmian nie wystarczy – potrzebne są konkretne decyzje i wymiana kadrowa, by wprowadzić nową agendę.

Europa jest ofiarą niedziałającego systemu ochrony konkurencji. Brak skutecznej egzekucji w stosunku do nadużywania pozycji dominującej sprawia, że przemysł europejski traci wobec krajów spoza Unii. Jeżeli nie wprowadzimy zmian teraz – zarówno legislacyjnych, jak i personalnych – Europa będzie tracić przewagę, a konkurencja z Chin, USA czy Indii będzie nas ciągle wyprzedzać.

Najwyższy czas na działania – mądre regulacje wdrażane synchronicznie oraz wymiana osób w administracji odpowiedzialnej za przemysł mogą pozwolić Europie odzyskać konkurencyjność i stabilność strategicznych sektorów.