W 2011, gdy James Howells z Newport w Walli wyrzucał komputer z bitcoinowym portfelem, jego wartość wynosiła około 665 tysięcy dolarów. Mężczyzna, gdy tylko się zorientował, że wyrzucił na śmietnik małą fortunę, zaczął szukać komputera, a konkretnie dysku twardego.
Wyrzucił 665 tys. dol. Teraz to 375 mln
W ciągu 10 lat mężczyźnie nie udało odnaleźć się zguby, a jego potencjalna fortuna urosła z 665 tys. dolarów do 375 milionów. W 2013 Howellsowi udało się zidentyfikować miejsce, w którym mógł się znajdować dysk twardy z bitcoinami. Było to wysypisko o rozmiarze boiska do piłki nożnej, a według pracownika wysypiska, śmieci wyrzucane w okresie, w którym Howells wyrzucił komputer, znajdowały się na głębokości około jednego metra. Mimo tego mężczyźnie nie udało się odnaleźć zguby.
Ostatnio Howells ponowił próby odnalezienia dysku. Zaangażował do tego lokalnych ochotników, którym obiecał procent od fortuny w przypadku odnalezienia dysku, który będzie jeszcze działał. Niestety miasto odmówiło zgody na wyprawę poszukiwawczą na śmietnisku w obawie o zdrowie poszukiwaczy i okolicznych mieszkańców. Władze odpowiedziały, że odkopywanie tak starych śmieci może przynieść nieznane negatywny skutki dla zdrowia ludzi i środowiska.
Szacuje się, że w podobny sposób z rynku kryptowalut zniknęło około 140 mld bitcoinów. Leżą zapisane na zgubionych dyskach, albo takich, do których właściciele zapomnieli haseł.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.