Wspólne ładowarki okazały się zbyt trudne. Polska dostała ponaglenie

Wspólne ładowarki okazały się zbyt trudne. Polska dostała ponaglenie

Ładowarki do telefonów
Ładowarki do telefonów Źródło: Shutterstock / nampix
Miały być wspólne ładowarki do wszystkich urządzań przenośnych: telefonów, tabletów, głośników. Polskie władze spóźniają się z wdrożeniem unijnych przepisów, więc Komisja Europejska przeszła do drugiego etapu procedury o naruszenie unijnego prawa.

Już dwa lata temu zadecydowano, że do końca 2024 roku wszystkie telefony komórkowe, tablety i aparaty fotograficzne sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały być wyposażone w port USB typu C. Wiosną 2026 roku Unia obejmie tym wymogiem także laptopy. Przepisy te są częścią zabiegów Unii, aby zmniejszyć ilość odpadów elektronicznych.

Jak ma to działać? Wszystkie nowe telefony komórkowe, tablety, cyfrowe aparaty fotograficzne, słuchawki nagłowne i douszne, przenośne konsole do gry i głośniki, czytniki elektroniczne, klawiatury, myszki, przenośne systemy nawigacji i laptopy, które ładuje się przewodowo i które działają przy zasilaniu do 100 W, będą musiały posiadać port USB typu C. I to niezależnie od marki.

Wspólna ładowarka

Głównym celem nowej regulacji jest działania proekologiczne. Ma to bowiem zmniejszyć ilość produkowanych elektrośmieci.

– Przy pół miliarda ładowarek do urządzeń przenośnych wysyłanych co roku do Europy, generujących 11-13 tys. ton e-odpadów, jedna ładowarka do telefonów komórkowych i innych małych i średnich urządzeń elektronicznych będzie z korzyścią dla wszystkich. Przyczyni się to do ochrony środowiska, pomoże w ponownym wykorzystaniu starej elektroniki, zaoszczędzi pieniądze oraz zmniejszy niepotrzebne koszty i niedogodności zarówno dla firm, jak i konsumentów – powiedział sprawozdawca projektu Alex Agius Saliba.

Polska nie zdrożyła unijnych przepisów

Konsumenci na pewno doceniliby takie rozwiązanie – niestety polskie władze spóźniają się z wdrożeniem unijnych przepisów. Komisja Europejska przeszła do drugiego etapu procedury o naruszenie unijnego prawa i ostrzegła, że jeżeli polskie władze w ciągu dwóch miesięcy nie podejmą działań dostosowujących, Bruksela może skierować przeciwko Polsce skargę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.

W razie odmowy działań dostosowawczych, sprawa może skończyć się dla Polski karami finansowymi.

Polska przeszła do drugiego etapu procedury, gdyż nasz kraj nadal nie powiadomił Komisji Europejskiej - podobnie jak Grecja – o wdrożeniu unijnych przepisów dotyczących uniwersalnej ładowarki do prawa krajowego. Termin transpozycji tej dyrektywy upłynął 28 grudnia 2023 roku.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat Parlament wielokrotnie wzywał do wprowadzenia uniwersalnych ładowarek. Współpraca z sektorem elektroniki nad dobrowolnymi rozwiązaniami, by zmniejszyć liczbę ładowarek do urządzeń mobilnych, nie przyniosła jednak unijnym konsumentom wymiernych korzyści. Ostatecznie 23 września 2021 roku Komisja przedstawiła wniosek prawodawczy.

Unia Europejska chce wymiennych baterii w telefonach

Jednak to nie ostatni pomysł Unii Europejskiej, który ma nie tylko wpłynąć na ekologię, ale także dać klientom większą kontrolę nad zakupionym towarem. Komisja Europejska zaczęła bowiem pracę nad nową dyrektywą. Tym razem chodzi o baterie.

Zgodnie z planowanymi założeniami, wszystkie telefony na rynku UE, będą musiały nie tylko posiadać wejście ładowarkowe USB-C, ale także wymienną baterię. Obecnie większość producentów montuje smartfony w taki sposób, że samodzielny dostęp do baterii przez użytkownika jest niemożliwy. Trudność w jej wymianie sprawia, że często klienci, zamiast wymienić wadliwą, czy zużytą baterię, decydują się na zakup nowego telefony. UE chce z tym walczyć, gdyż to również generuje tony elektrośmieci.

Czytaj też:
Coraz więcej mieszkań trafia na rynek. Czy to wymusi spadek cen?
Czytaj też:
Dopłaty do kredytów. Minister chce przedstawić projekt po wakacjach

Opracowała:
Źródło: Wprost