Cyberpunk 2077 – najlepsza niedokończona gra od lat

Cyberpunk 2077 – najlepsza niedokończona gra od lat

Screenshot z Cyberpunka 2077
Screenshot z Cyberpunka 2077 Źródło: WPROST.pl
Jeśli Geralt z Rivii doprowadził CD Projekt RED na szczyty Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, to aż strach pomyśleć dokąd firmę zaprowadzi V z Night City. Jedno jest pewne. To najlepsza niedokończona gra, w jaką grałem.

Na początek poważne ostrzeżenie. Jestem bardzo wybrednym graczem. Czepiam się błędów, nudzę fabułą, tracę zainteresowanie wątkami pobocznymi. Wiedźmina 3 przechodziłem na dwa razy z półroczną przerwą. Znudziłem się natłokiem znajdziek i straciłem zainteresowanie głównym wątkiem. Później oczywiście tego żałowałem. Red Dead Redemtion 2 odłożyłem, gdy zorientowałem się, że po sześciu godzinach gry, nawet nie rozpocząłem pierwszej misji. Tak to ze mną jest. Łatwo mnie znudzić. Jeżeli uważacie, że gier, a szczególnie tych stworzonych przez CD Projekt, nie można krytykować, to lepiej dalej nie czytajcie.

Właśnie mija drugi dzień niemal nieustannego grania w . Historia, postacie, miasto, mnogość wątków, kultur, barw i dźwięków wciągnęły mnie tak bardzo, że po prostu nie chcę przestawać grać. Werdykt à propos potencjalnej nudy już znacie. Co jednak ze szczegółami? Zacznijmy nietypowo. Postanowiłem bowiem zagrać w grę z polskim dubbingiem.

Doskonała polska wersja językowa

O tym, że wybiorę polską wersję językową, wiedziałem już na długo przed premierą. Powody były trzy. Pierwszy i najważniejszy, to bardzo silna potrzeba ograniczenia do minimum kontaktu z Keanu Reevesem. W przypadku Cyberpunka jest to dość trudne, ale zawsze można spróbować minimalizować straty, jakie powoduje we mnie styczność z tym aktorem.

Drugi, o którym dowiedziałem się dużo później, bo na niewiele przed premierą, to obsada polskiej wersji językowej. Powiedzmy to wprost, bardzo chciałem, żeby mówiła do mnie Marta Żmuda-Trzebiatowska. Zupełnie poważnie – polski dubbing jest świetny. Fani kina usłyszą wielu znanych aktorów filmowych i teatralnych. Poziom odgrywania głównych ról też jest bardzo dobry. Nie wiem jeszcze jak sprawuje się damska wersja „V” – którą odkrywa Lidia Sadowa (sprawdzę to, grając drugi raz), ale Kamil Kula, czyli jej męski odpowiednik, sprawuje się bardzo dobrze. Na mój ratunek przychodzi także Michał Żebrowski, którego głos za każdym razem budzi we mnie uczucie wdzięczności za brak konieczności słuchania Keanu. Panie Michale, szczerze dziękuje!

No i trzeci czynnik, dzięki któremu wybrałem polską wersję. Przekonali mnie sami autorzy scenariusza, którzy powiedzieli, że gra pisana była po polsku, a dopiero później tłumaczona na inne języki. Znając jakość dialogów z Wiedźmina 3, byłem niemal pewny, że Cyberpunk 2077 mnie tym aspekcie zachwyci. Nie myliłem się.

Fabuła zakrywa wszelkie niedociągnięcia

Nie dokończyłem jeszcze gry. Miałem na to zdecydowanie za mało czasu, dlatego w kwestii fabuły mogę się odnosić wyłącznie do jej części. Z dużym przekonaniem mogę jednak powiedzieć, że jest to jedna z najmocniejszych stron Cyberpunka. Jak już pisałem, nie miałem o to większych obaw, gdyż wiem, że to jeden z głównych atutów produkcji CD Projektu.

Mimo że daleko mi do końca gry – robię niemal wszystkie zadania poboczne – to już teraz wiem, że historia, którą tworzyli Redzi, jest niezwykle wciągająca i trudna. Osoby, które spodziewają się wesołej gry z happy endem, pewnie będą mocno zawiedzione (mówię to, nie znając zakończenia). Brud i brutalność tego świata doskonale widać nawet w zadaniach pobocznych, które budują atmosferę Night City.

Piękne obrazy... tylko nie patrzcie zbyt uważnie

No i przechodzimy do części słodko-gorzkiej. Grafika w Cyberpunku 2077 jest piękna. Jeśli dysponuje się mocnym sprzętem, to gra wygląda zniewalająco. Wielokrotnie łapałem się na tym, że przerywałem robienie zadania, tylko po to, aby przyjrzeć się miastu, wejść na ciekawy punkt widokowy, czy po prostu przyjrzeć się billboardom, plakatom, czy bohaterom niezależnym przemierzającym miasto.

Ale tutaj niestety widać także największe problemy Cyberpunka. Aby uniknąć niepotrzebnego lawirowania i okrągłych stwierdzeń – ta gra jest moim zdaniem niedokończona. Wiem, że premiera była przekładana, a projekt jest najambitniejszą rzeczą, za jaką zabrali się polscy deweloperzy, ale moim zdaniem, grze dobrze zrobiłoby, gdyby powstawała jeszcze z rok.

Gracz, który zacznie skupiać się na szczegółach, doszukiwać, przyglądać się, szybko zorientuje się, że niestety ilość błędów, glitchy, niedopasowanych tekstur, dziwnych zachowań npc-ów, błędów dźwiękowych, jest zatrważająca. Jako osoba, która miała krótki epizod z testowaniem gier, wiem, że prawdopodobnie wynika to po prostu z faktu, że testowanie tak ogromnego produktu wymaga masy czasu. Czasu, którego najwyraźniej zabrakło.

Patrząc na to, jak CD Projekt podchodzi do uwag graczy i jak traktuje swoje gry po premierze, można jednak mieć nadzieję, że już niebawem Cyberpunk otrzyma patche, które będą część tych błędów naprawiać. Przypominam, że np. w przypadku Wiedźmina 3, osoby, które postanowiły w niego zagrać na rok, czy dwa po premierze, dostawały zupełnie inny produkt niż ci, którzy włączali go zaraz po pojawieniu się na półkach sklepowych.

Do poprawy

No i pora na rzeczy, które najbardziej psują mi przyjemność z rozgrywki. Poza wspomnianymi już błędami są to dwa główne aspekty. Walka wręcz i model jazdy.

O tych rzeczach słyszeliśmy już we wstępnych recenzjach. Dziennikarze, którzy mieli możliwość „ogrywania” Cyberpunka na kilka miesięcy przed premierą, twierdzili, że model walki wręcz jest mało satysfakcjonujący. CD Projekt zapowiadał jednak, że nadal trwają prace nad jego udoskonaleniem. Zachowywałem więc umiarkowany spokój. No i niestety mocno się zawiodłem. Walka wręcz w Cyberpunku nie dość, że jest mało satysfakcjonująca, to niekiedy potrafi irytować.

Jej największy problem to fakt, że gracz nie ma poczucia trafienia w cel. Nawet udany cios daje wrażenie zwykłego machnięcia pięścią, mieczem, czy nożem. Machnięcia, które nie dosięgnęło żadnego celu, który stawiłby opór. Jeżeli Redzi faktycznie pracują nad zmianami, to jest dużo do poprawy. Tu trzeba dodać, że zupełnie inaczej jest z walką bronią palną. Strzelanie jest naprawdę dobre. Różnorodność broni da się odczuć, każda z nich ma inny model strzelania, odrzut, dźwięk. To wyszło świetnie.

Drugim aspektem, który wymaga zastanowienia, jest model jazdy pojazdami. Tak, ja rozumiem, że ta gra nie jest ani bijatyką, ani symulatorem wyścigowym... ale jeśli do gry implementuje się jakąś mechanikę, to warto, aby nie była ona irytująca. Model jazdy jest. Zależy to oczywiście od pojazdu, do którego wsiądziemy. Niektóre prowadzą się fatalnie, niektóre tylko źle, a z jazdy niektórymi można mieć nawet sporo przyjemności. Szczególnie jeśli wsłuchamy się w dźwięk silników. Ale pozostaje jeszcze jazda motocyklami. Dla waszego dobra powiem tylko tyle – nie róbcie tego. Niewyjaśnione "pływanie" jednośladów przy małych prędkościach (szczególnie gdy niemal stoi się w miejscu), dziwaczne reakcje na użycie hamulca, model zderzeń. Myślę, że właśnie ten aspekt Cyberpunka zasługuje na najwięcej uwagi deweloperów. Moim zdaniem jest tu ogromny potencjał, ale też mnóstwo pracy.

Cyberpunk 2077 – ogólne wrażenia

Cyberpunk 2077 prawdopodobnie zgarnie nagrody we wszystkich kategoriach w konkursach na najlepszą grę roku. Bardzo słusznie. Ten projekt jest niezwykle ambitny i jako całość jest bardzo dobry. Problemem są szczegóły, które znając CD Projekt RED, zostaną prędzej, czy później dopracowane. Przed deweloperami jeszcze wiele wyzwań, ale kibicuję, aby mieli cierpliwość do poprawiania swojego produktu.

Na ten moment gra moim zdaniem zasługuje na ocenę 7,5/10. Jest bardzo dobrze, ale może być niemal doskonale. Pamiętacie, jak na początku napisałem, że jestem bardzo wybredny? Nic się nie zmieniło, ale właśnie wracam do Night City.

Czytaj też:
CD Projekt ogłasza kolejny sukces Cyberpunka 2077. Nakłady na grę już się zwróciły

Galeria:
Przedpremierowy trailer Cyberpunka 2077
Źródło: WPROST.pl