Jeszcze dekadę temu luksus w Polsce był mierzony połyskiem. Lśniący granit, fortepianowy połysk frontów kuchennych, błysk chromu w łazience. Dziś ta definicja brzmi jak cytat z innej epoki. Współczesna elita – szczególnie kobiety, które budują lub urządzają własne domy i apartamenty – coraz częściej szuka w przestrzeni nie manifestu statusu, lecz także intymności. Luksus staje się zmysłowy, nie wizualny. Wnętrza mają koić, nie imponować.
Zmiana zaszła nie tylko w kategoriach estetycznych. To konsekwencja społecznego dojrzewania – po latach aspiracji, kopiowania zachodnich wzorców i ekscytacji metką „premium” przyszła potrzeba autentyczności. Luksus to dziś możliwość wyboru: ciszy zamiast hałasu, światła zamiast ozdób, jakości zamiast ilości.
Architekci Marta Iglewska i Radek Wójcik z pracowni Interiorsy podkreślają, że luksus we wnętrzach to dziś raczej doświadczenie niż widoczna deklaracja.
– Oprócz aspektów wizualnych luksus angażuje zmysły, wywołując przyjemne odczucia i wrażenia. To właśnie one sprawiają, że w efekcie zdobywamy przekonanie, że wnętrze jest oazą relaksu i harmonii – wyjaśniają.
Materiały z duszą – nowy rodzaj odpowiedzialności
Marmur, drewno, len, kamień – nie jako dekoracja, lecz jako surowiec z historią. Współczesne luksusowe wnętrza odchodzą od „idealnych” powierzchni. Zamożne inwestorki coraz częściej sięgają po materiały z fakturą, które starzeją się z godnością. Lite dębowe deski, wapienne tynki, ręcznie formowane płytki.
Ważne staje się pochodzenie materiału – kto go wytworzył, w jakich warunkach, czy pochodzi z lokalnych źródeł. To nie snobizm, lecz nowy rodzaj odpowiedzialności. Dom nie jest już tylko sceną dla życia, ale jego uczestnikiem. Stąd moda na „żywe” materiały, które z czasem nabierają patyny, zamiast wymagać wymiany. Wszystko to jest kwintesencją stylu quiet luxury.
Aktualne cyfrowe wydanie tygodnika dostępne jest w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.

