Firma kosmiczna SpaceX Elona Muska poinformowała, że ostatnie wyniesienie 49 satelitów Starlink na niską orbitę okołoziemską zakończyło się prawie całkowitą porażką.
3 lutego 2022 rakieto Falcon 9 wystartowała z kolejną partią satelitów Starlink, po tym jak jej start był kilkukrotnie przekładany ze względu na pogodę, a także na statek, który wpłynął w obszar startu i lądowania rakiety. Rakieta miała wynieść 49 satelitów systemu Starlink na orbitę 210 kilometrów nad Ziemią.
Burza magnetyczna strąciła satelity SpaceX
Po wyniesieniu na orbitę satelity napotkały burzę magnetyczną, która wywoływana jest przez koronalne wyrzuty masy ze Słońca. Burza sprawiła ocieplenie i zgęstnienie atmosfery, w której przebywały satelity SpaceX. Są one specjalnie umieszczane na niższej orbicie niż docelowa, aby mogły zostać zniszczone w atmosferze jeśli nie przejdą wszystkich testów już po odłączeniu od rakiety wynoszącej.
Burza magnetyczna sprawiła, że satelity Starlink znalazły się w warunkach, do których nie były przystosowane. Operatorzy SpaceX wydali polecenie, aby satelity przeszły w tryb zmniejszonego oporu. To jednak nie wystarczyło.
Według informacji SpaceX „do 40 satelitów wejdzie lub już weszło w ziemską atmosferę, gdzie ulegną zniszczeniu”. Według zapewnień firmy kosmicznej Elona Muska deorbitacja satelitów Starlink nie stanowi zagrożenia dla innych urządzeń na orbicie lub ludzi i sprzętu na Ziemi, bo satelity całkowicie spalają się w atmosferze.
Czytaj też:
Kosmiczny internet Elona Muska jest drogi, a może być kosmicznie drogi
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.