FSB, czyli służby bezpieczeństwa Rosji, posunęły się nawet do grożenia więzieniem rosyjskim dyrektorom Google’a i Apple’a jeśli nie będą postępować zgodnie z oczekiwaniami Kremla, pisze „The Washington Post”.
W 2021 roku główny krytyk Władimira Putina, Aleksiej Nawalny, uruchomił aplikację na smartfony, za pomocą której mógł bezpośrednio komunikować się ze swoimi zwolennikami i planować głosowania do rosyjskiej Dumy w nadchodzących wyborach. Aplikacja pokazywała, który kandydat, w którym regionie ma największe szanse pokonania kandydata rządzącej partii Putina Jedna Rosja.
Plan: zrobienie wyłomu w rosyjskim parlamencie
Planem Nawalnego nie było przejęcie Dumy, bo to jego zespół oceniał na zadanie niemożliwe. Nawalny przewidywał, że przy odpowiedniej koordynacji i zaangażowaniu udałoby mu się wprowadzić 60-70 nowych członków do Dumy.
Nawalny, który zyskał popularność i poparcie jako bloger aktywnie wykorzystujący internet, był na dobrej drodze, aby zrealizować swój plan. Wtedy do akcji wszedł Rozkomnadzor, czyli rządowy organ kontrolujący rosyjski internet. Zgodnie z wolą Kremla aplikacja została uznana za łamiącą rosyjskie przepisy, a sam Nawalny i jego zwolennicy zostali uznani za ekstremistów. Amerykański ambasador w Moskwie został poinformowany, że amerykańscy technologiczni giganci próbują wpływać na przebieg wyborów w Rosji.
Rosyjski rząd stwierdził, że Google i Apple pomagają w popełnianiu przestępstw w Rosji, a ich rosyjscy pracownicy mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
FSB groziło pracowniczce Google
Według „The Washington Post” jedna z dyrektorek Google w Rosji otrzymała groźbę od FSB, że jeśli aplikacja Nawalnego nie zniknie ze sklepu z aplikacjami Google Play, to ona osobiście trafi do więzienia. Pracowniczka Google została przeniesiona do hotelu pod fałszywym nazwiskiem. Ci sami agenci FSB pojawili się następnie pod drzwiami hotelowego pokoju, w którym ukrywała się kobieta. W ciągu kilku następnych godzina aplikacja Nawalnego zniknęła zarówno ze sklepu Google Play jak i z Apple AppStore.
Już wcześniej Rosja próbowała narzucić technologicznym gigantom swoje zasady. Rozkomnadzor ukarał firmy grzywnami na łączną kwotę 120 mln dolarów i prawnie zobowiązał je do utrzymywanie biur z pracownikami w Rosji. Niektórzy amerykańscy komentatorzy nazywali to „prawem zakładniczym”.
W czasie wojny z Ukrainą Rosja dobija ostatnie gwoździe do trumny wolności słowa. Rząd przegłosował ustawę, która karzę więzieniem do 15 lat za szerzenie informacji niezgodnych z przekazem Kremla, czyli de facto za mówienie prawdy. Rozkomnadzor zablokował natomiast Rosjanom dostęp do Facebooka, WhatsAppa, Instagramu i Twittera.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.