TikTok postradał zmysły. NPC streaming absurdem, który się sprzedaje

TikTok postradał zmysły. NPC streaming absurdem, który się sprzedaje

Streamerka NPC Cherry Crush szybko stała się sensacją
Streamerka NPC Cherry Crush szybko stała się sensacją Źródło:YouTube / Meme Culture
NPC streaming to nowy trend na TikToku, na którym twórcy zarabiają krocie. Streamerki zachowują się na wizji w bardzo dziwny sposób. Powtarzają bezsensowe frazy, zapętlają się i infantylnie odpowiadają na „prezenty” zostawiane przez fanów. O co chodzi?

„Tak tak tak. Mmm lody, takie dobre. Czuję się jak kowbojka. Gang gang. Mmm lody, takie dobre. Tak tak tak” – mówi jednym ciągiem streamerka Pinkydoll. A wideo bez większego sensu czy wartości oglądają miliony internautów. Co więcej — fani płacą krocie, by co sekundę lub mniej zachęcać kobietę do kontynuacji szalonego ciągu wypowiedzi.

To NPC streaming – najnowszy trend na , który przesuwa granice absurdu o kolejne kilka oczek.

NPC streaming hitem TikToka – świat oszalał na punkcie trendu

NPC (ang. non-player character) to termin z gier wideo. Oznacza postać niezależną, która zwykle jest jedynie tłem dla przygód bohatera czy bohaterki tytułu. NPC prowadzą sklepy, bez większego celu przechadzają się po ulicach miast i robotycznie reagują na gracza kilkoma ukutymi frazami.

Jeden z popularnych przykładów tego ostatniego znajdziemy w grze Skyrim, gdzie dziesiątki postaci w koło powtarzają nam identyczną odzywkę o sławnej już „strzale w kolanie". Identyczny mechanizm zaczęli jednak ostatnio wykorzystywać streamerzy na TikToku i innych social mediach. Czemu? Nie do końca wiadomo.

twitter

NPC streaming polega na ekstremalnie prostym dialogu z publicznością. Widzowie oferują stremerce lub streamerowi wirtualne przedmioty – lody, róże, pączki, balony, serduszka czy inne obiekty, które wyświetlają się na ekranie w formie emotikonów.

Zadaniem prowadzącego jest odpowiadać na prezenty zawsze w ten sam sposób i się nie pomylić. Jeśli publiczność da streamerce 10 lodów z rzędu, ta musi powtórzyć tę samą frazę dziesięć razy. Jeśli dostanie różę, balona, a potem znowu różę – musi zachować odpowiednią kolejność.

Diabeł tkwi w szczegółach. Kupno „wirtualnego prezentu” kosztuje bowiem od kilku centów do kilku dolarów. Wygłupiające się nastolatki i młodzi dorośli mogą więc całkiem nieźle zarobić.

28 tys. zł dziennie za udawanie NPC i erotyka w tle

Za jedną z pionierek bezsensownego trendu na TikToku uznawana jest Pinkydoll – streamerka z Montrealu. To właśnie jej klipy z „mmm lody, takie dobre” rozprzestrzeniły się w sieci i wywołały głębokie zdumienie internautów.

Jak sama mówi, pełny dzień udawania NPC na wizji jest dla niej dość opłacalny. Nawet przy dość małych datkach z każdego prezentu przy jej dużej publiczności potrafi zarobić nawet 7 000 dolarów. W przeliczeniu to około 28 tys. złotych.

Streamerki nie mówią tego bezpośrednio, ale ich zachowanie jako NPC dość jasno podkreśla, że raczej nie chodzi o to, co mówią, czy robią… a o to, jak wyglądają. Pinkydoll oprócz fraz jak z gier wideo ma też specyficzne gesty. Nachyla się do kamery z głębokim dekoltem, obraca się tyłem i trzęsie pupą. Inna streamerka NPC wdziewa elfie uszy, nakłada ostry makijaż i wydaje różne odgłosy, m.in. siorbania. Stroi też sugestywne miny czy zalotne wystawia język.

Najpopularniejsze NPC streamerki – Pinkydoll i Cherry Crush – posiadają konta na popularnym serwisie do sprzedaży materiałów dla dorosłych ze swoim udziałem. Niektórzy teoretyzują, że streamy NPC mogą być swego rodzaju reklamami, które mają prowadzić widzów do ich stron z ostrzejszymi treściami.

Czytaj też:
Deodorant challenge to groźny trend z TikToka. Ofiarą padła moda dziewczyna
Czytaj też:
Jak instagramerki zostają prostytutkami. „Nagradza się nagość. To pierwsza dawka narkotyku”

Opracował:
Źródło: The Guardian