Kosmiczny pociąg nad Polską. Kiedy wypatrywać widowiska?

Kosmiczny pociąg nad Polską. Kiedy wypatrywać widowiska?

Kosmiczny pociąg
Kosmiczny pociąg Źródło:YouTube / Nocne Niebo
Miłośnicy obserwacji nocnego nieba 23 sierpnia ponownie będą mieli co robić. Nad Polską ponownie przeleci bowiem kosmiczny pociąg, czyli świeżo wystrzelona konstelacja satelitów Starlink.

Nad Polską ponownie przeleci kosmiczny pociąg. Tak mówi się na bardzo widowiskowe zjawisko, które związane jest z tworzeniem przez firmę SpaceX konstelacji satelitów systemu Starlink.

Kosmiczny pociąg nad Polską. O której oglądać?

Satelity Starlink wystrzelone w kosmos 22 sierpnia o 11:37 czasu polskiego w ramach misji Starlink G7-1 będą widoczne na niebie aż dwukrotnie. Podobnie było wczoraj, jednak zachmurzone niebo utrudniało obserwację.

Dla osób, które chcą jednak obejrzeć kosmiczny pociąg, mamy dobrą wiadomość. Satelity lecące jak po sznurku będą widoczne także dziś i to również dwukrotnie.

Po raz pierwszy przelecą one już o 20.30. Jednak ich obserwacja może być utrudniona ze względu na fakt, że niebo nie będzie jeszcze całkowicie ciemne. Dużo łatwiej będzie za drugim razem, czyli o godzinie 22.04. Wtedy, już na całkowicie zaciemnionym niebie, obserwacja będzie dużo łatwiejsza.

Kosmiczny pociąg – kochany i nienawidzony

O zjawisko kosmicznego pociągu pytałem w wywiadzie Karola Wójcickiego, prawdopodobnie najbardziej znanego popularyzatorów nauki w Polsce, fana obserwacji nieba. Zjawisko jest bowiem kochane i nienawidzone jednocześnie.

– To jest trudny temat, który nie jest jednoznaczny. Są bowiem dwie strony medalu. Zacznę od tej, bardziej atrakcyjnej z mojego punktu widzenia. Starlinki, tuż po uwolnieniu na niskiej orbicie Ziemi, tworzą niezwykle widowiskowe zjawisko, które obserwujemy zaledwie od paru lat, gdy ta rewolucja technologiczna się zaczęła, czyli tak zwany „pociąg Starlink” (nazywany też „kosmicznym pociągiem” – przyp. red.). Jest to 60 satelitów, lecących w prostej linii jeden za drugim. Tworzy to na niebie efekt świetlistej linii – mówił Karol Wójcicki w wywiadzie dla Wprost.pl.

– Doskonale pamiętam, jak w czasie pandemii, ale także tuż przed jej rozpoczęciem, chęć zobaczenia tego zjawiska wyciągała z domów setki, jak nie tysiące ludzi. Ogłoszenie takiego przelotu na dany wieczór było informacją dnia. Jako popularyzator astronomii, który skupia się na zachęcaniu ludzi do patrzenia w niebo, to był świetny wabik. Ludzie nie tylko cieszyli się widokiem Starlinków, ale też uczyli się trochę gwiazdozbiorów, orientowali się w stronach świata, musieli trochę pogłówkować, żeby to na niebie znaleźć. To jest ta dobra strona medalu – powiedział.

– Druga strona to kwestia zanieczyszczenia nieba sztucznymi satelitami. Tutaj sprawa też nie jest taka oczywista, bo choć Starlinków na niebie już jest dwa razy więcej, niż przez ostatnie 60 lat satelitów na orbicie, to ten widok wcale nam się tak bardzo nie popsuł. Są one widoczne bowiem tylko w początkowej fazie swojego lotu. Gdy już „parkują” na docelowej orbicie, widać je dużo słabiej. Biorąc pod uwagę, ile ich już wystrzelono, to w dowolną noc, patrząc w niebo, powinniśmy widzieć ich setki, a tak nie jest – dodał.

Czytaj też:
Elon Musk miał „świetną rozmowę” z Putinem. Chodzi o Starlinki dla Ukrainy
Czytaj też:
Elon Musk dobił Bitcoina. „Jedna z najbrutalniejszych wyprzedaży”

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / Nocne Niebo