Koronawirus jest groźny nie tylko ze względu na oczywiste zagrożenie biologiczne, ale także ze względów gospodarczych. Co prawda nieliczne firmy korzystają na zamieszaniu związanym z epidemią, jednak większość bardzo traci na niepewności i zatorach produkcyjnych i dystrybucyjnych w Azji. Jedną z takich firm jest Apple.
Jeśli miałeś zamiar kupić iPhone'a, to powinieneś się spieszyć. Jak informuje Nikkei, wzrost produkcji o 10 proc., który zapowiadano na pierwsze półrocze 2020 roku, może nie nastąpić.
80 milionów telefonów
Apple miało zamówić w chińskich fabrykach 65 milionów sztuk najwyższej generacji iPhone'a 11 oraz około 15 mln modeli budżetowej wersji, która ma mieć premierę w marcu. Spekuluje się, że będzie on nosił nazwę iPhone 9 i uzupełni lukę, która powstała przy premierze iPhone'a X.
Skąd problem? Zastoje produkcyjne mogą być spowodowane epidemią koronawirusa, który panuje w Chinach. Ofiarą choroby padło już 107 osób. Zagrożenie wstrzymaniem produkcji jest o tyle prawdopodobne, że obie fabryki, które są podwykonawcami firmy z Cupertino, znajdują się w prowincjach Henan i Guangdong, które graniczą z prowincją Hubei - ogniska epidemii. To w niej leży bowiem miasto Wuhan.
Czytaj też:
Czy koronawirus z Chin może trafić do Polski w paczce z AliExpress?