Promocja, przecena, okazja i rabat to ulubione słowa konsumentów. Wskazują, że coś da się kupić taniej, niż do tej pory. Ile razy słyszeliśmy zdanie „Oszczędziłem 400 złotych, kupując nowy telewizor”? To bardzo błędne stwierdzenie jest kwintesencją konsumpcjonizmu i tego, na czym zależy sieciom handlowym. Na wstępie wyjaśnijmy czemu, to zdanie nie ma sensu. Kupując coś, nie oszczędzasz. Wydajesz. Możesz wydać mniej (czasem tylko pozornie), ale nadal nie jest to oszczędzanie. Sieci handlowe żerują na tego typu naiwności i w okresach przecen takich jak nadchodzący Black Friday, zasypują nas „niezwykłymi promocjami”. Przy okazji wykorzystują kilka prostych sztuczek, aby namówić nas do zostawienia u nich pieniędzy.
Strach
Pierwsza odnosi się do jednego z najbardziej pierwotnych uczuć, do strachu. Jest to strach, że przegapimy daną okazję, że nie uda nam się taniej kupić czegoś, co pozornie jest nam potrzebne. W psychologii zjawisko to nazywane jest niechęcią do straty. Objawia się to nie tylko w momencie zakupów, ale również w procesie decyzyjnym na długo przed nim. Gdy na przykład zastanawiamy się i porównujemy oferty nowych pralek, lodówek czy telewizorów. Gdy już wybierzemy preferowany model, strach może polegać na tym, że czujemy, że zaraz po zakupie na dany model może pojawić się promocja.
Wspomnienia
Drugi popularny sposób to wykorzystanie nostalgii. Okres świąteczny bardzo sprzyja nabieraniu konsumentów na ten właśnie element. Bombki choinkowe, które są podobne do tych, które miała na choince babcia, stylizowane produkty, słodycze w limitowanej edycji czy składanki z największymi hitami lat 90. To tylko część z produktów, które kupujemy, mimo że w ogóle nie są nam potrzebne. Ich zakup sprawia nam jednak przyjemność, gdyż przypominają nam miłe momenty, lata dzieciństwa, bliskie nam osoby czy miejsca.
Wyobrażenia społeczne
Socjologowie już dawno zauważyli, że zachowania konsumentów są najczęściej nieracjonalne. Ciekawa obserwacja dotyczy oceny wartości danych produktów. Okazuje się, że najczęściej nie ma ona nic wspólnego z realną wartością produktu. Oceniamy ze względu na tak abstrakcyjne czynniki, jak np. używanie danego produktu przez kogoś znanego. Widać to często po garderobie. Nawet jeśli dana część garderoby - najczęściej buty - nie są specjalnie wygodne ani ładne, nagle pojawia się wysyp ludzi w bardzo podobnych modelach. Kupujemy, bo inni coś mają, a skoro mają to inni, to znaczy, że to musi być dobre. Jesteśmy istotami społecznymi. Zależy nam na przynależności do grupy.
Czytaj też:
Black Friday i Black Week w Lidlu i Biedronce. Co warto kupić?