II kwartał 2020 roku Nike zamknęła ze stratami. Przychody firmy gwałtownie spadły, bo sklepy były zamknięte z powodu lockdownu. Klienci jeszcze nie zdążyli się przenieść do sieci, a ciuchów i butów też nie było po co kupować, skoro trzeba było siedzieć w domu.
Firma i jej klienci szybko się otrząsnęli. Nike wciąż wpuszcza do sklepów określoną limitami liczbę osób. Za to postawiła na sieć. No i są efekty.
Jak powiedział dyrektor generalny Nike, John Donahoe, e-handel stanie się dla firmy stałym trendem. – Wiemy, że cyfryzacja to nowa normalność. Dzisiejszy konsument jest cyfrowo uziemiony i po prostu nie wróci – powiedział Donahoe.
W III kwartale sprzedaż Nike rośnie na większości kluczowych rynków: w Chinach, Japonii, Korei Południowej czy Wielkiej Brytanii. Niestety dla producenta trend spadkowy utrzymuje się w Stanach Zjednoczonych i Ameryce Północnej.
Od czerwca do sierpnia 2020 r. nastąpił globalny wzrost sprzedaży cyfrowej Nike o 82 proc. Zyski pokryły straty sklepowe. Firma poinformowała o osiągnięciu przychodów w wysokości 10,6 mld dolarów, a spodziewała się o 1,5 mld dolarów mniej.
Efekt tych ogłoszeń? Akcje Nike zdrożały o 15 proc. do 134 dol.
Czytaj też:
Młodzi odreagowują COVID-19 i kupują buty sportowe. Rządowe pieniądze pomagają im w zakupach