– Mieliśmy ogromne wątpliwości co do sposobu funkcjonowania władz Warszawy dotyczącego kanalizacji. Od początku roku słaliśmy pisma i pisaliśmy zalecenia w kwestii dalszego prowadzenia budowy rurociągu zapasowego – powiedział na antenie TVP minister Marek Gróbarczyk. Jak twierdzi, w ministerstwie opracowano analizy, które jednoznacznie wskazywały na konieczność budowy rurociągów zapasowych doprowadzających ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni „Czajka”.
– Ta awaria musiała nastąpić. To była tylko kwestia czasu. Prezydent nie przygotował nawet koncepcji rurociągu zapasowego – skomentował zaniedbania władz stolicy minister, który chwilę później jednoznacznie wskazał winnego obecnej sytuacji. – Brak rurociągów zapasowych to główna bolączka Warszawy. To wina prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który nie dopełnił swoich obowiązków – dodał.
Zablokowane kontrole
Minister Marek Gróbarczyk powiedział również, że resort próbował przeprowadzić kontrole w miejskiej spółce zarządzającej kanalizacją. Miały one na celu pomóc władzom Warszawy w rozwiązaniu kryzysu związanego z przesyłem ścieków. Jak zaznaczył minister, MPWiK odmówiło jednak wpuszczenia kontrolerów.
– Niezwykle zastanawiające są kontrole i audyty zamówione przez miasto. Ministerstwo nie raz próbowało wejść do MPWiK, ale takie kontrole były blokowane – przyznał.
Zrzut większy, niż przed rokiem
Jak się okazuje, kontrolowany zrzut ścieków do Wisły jest obecnie dużo większy, niż podczas zeszłorocznej awarii kolektora przesyłowego pod dnem rzeki.
– W zeszłym roku mieliśmy 2-4 metrów sześciennych zrzutu na sekundę. Teraz jest to około 8 metrów sześciennych – wyliczył Gróbarczyk. Na koniec dodał, że władze miasta mogą liczyć na pomoc rządową, ale inaczej niż w przypadku zeszłorocznej awarii, rząd wystawi prezydentowi Trzaskowskiemu rachunek.
– Rząd będzie wspierał prezydenta Trzaskowskiego, ale tym razem trzeba będzie zapłacić. Budowa i utrzymanie roku pontonowego postawionego w zeszłym roku, kosztowało około 50 mln zł – zakończył minister.