O sprawie poinformowało lotnisko w Dublinie i grupa „winowajców” na swoim Facebooku. To pracownicy portu zareagowali po tym, jak odkryli, że grupa Irlandczyków odkryła „lukę” w ogólnokrajowych ograniczeniach, która zgodnie z prawem pozwala wychylić kufel albo dwa bez wejścia na pokład samolotu.
Grupa młodych mężczyzn weszła na lotnisko i przeszła stosowną kontrolę. Mieli bilety, wyglądało na to, że lecą tam, gdzie zaplanowali. Panowie kupili bilety po 9,99 euro, najtańsze z możliwych. Potem, zamiast udać się do wejścia, rozsiedli się w lotniskowym pubie i zaczęli konsumować złoty trunek. Zamówili też 1 wspólny posiłek za 9 euro (dlaczego: o tym za chwilę).
Irlandia. Poziom 5 obostrzeń: nie działają puby
Trzeba wiedzieć, że port lotniczy w Dublinie i inne lotniska w Irlandii, został uznany przez rząd za „niezbędną usługę” i dlatego pozostaje otwarty podczas blokady na poziomie 5. Wszystkie restauracje i kawiarnie serwujące alkohol na lotnisku też mogą pozostać otwarte, jeśli zamówiony zostanie posiłek, na dodatek za kwotę przekraczającą 9 euro.
Blokada na poziomie 5 to po prostu zamknięcie restauracji i pubów działających stacjonarnie w kraju. Można zamówić tam na wynos, jak w Polsce. Tymczasem czterech panów, chcących się napić jak zawsze, przy stolikach, straciło tę możliwość. Żeby przechytrzyć przepisy udali się więc na lotnisko, gdzie wszystko wciąż działa.
W mediach społecznościowych opublikowali nawet wytłumaczenie swoich działań i instrukcję: „Kiedy puby są zamknięte, a jedynym miejscem obsługującym ludzi jest lotnisko, rezerwujesz lot za 9,99 euro (na który nie masz zamiaru wsiadać), aby pójść na piwo z chłopakami”.
Lotnisko w Dublinie: „Pijący piwo naruszają regulamin”
Tymczasem rzecznik lotniska w Dublinie ostrzegł w „The Sun”, że osoby rezerwujące tanie loty, aby pić w środku bez zamiaru wejścia na pokład samolotu, mogą zostać ukarane, ponieważ mogą naruszać regulamin lotniska. Oświadczył: „Rząd wskazał, że obsługa irlandzkich portów lotniczych jest „usługą podstawową” w ramach wytycznych poziomu 5. Zapewnienie zaplecza gastronomicznego w strefie operacyjnej lotniska – tj. po kontroli – bardzo małej liczbie podróżujących obecnie osób jest częścią tej usługi. Jednak operator przedmiotowego punktu sprzedaży wymaga, aby każdy kupujący alkohol zakupił również pokaźny posiłek za 9 euro. Jeżeli, jak twierdzi się, cztery osoby przeszły przez kontrolę bezpieczeństwa bez zamiaru podróżowania, ale raczej skorzystania z tej usługi gastronomicznej, wydawałoby się, że jest to naruszenie regulaminu portu lotniczego, który stanowi, że „osoba nie może podejmować działalności, która stanowi zagrożenie lub zakłóca prawidłowe funkcjonowanie portu lotniczego” – czytamy.
Rzecznik ostrzegł, że osoby naruszające przepisy mogą być narażone na stawiennictwo w sądzie. Kontynuował: „Nie mamy żadnych dowodów na to, że taka aktywność miała miejsce, poza jednym postem na określonej stronie na Facebooku”. I dodał, że do każdego piwa trzeba kupować posiłek za 9 euro, a nie 1 posiłek na wszystkich (co czyniłoby całą akcję nieopłacalną).
Post w mediach społecznościowych, opublikowany przez członka niesfornej grupy, napotkał na silną reakcję opinii publicznej. Jedna osoba napisała: „Trzeba być naprawdę zdesperowanym, aby uciekać się do takich sposobów, dla kilku kufli. Smutne, że tak musi być, jeśli o mnie chodzi. Sześć tygodni bez kufla potrafi zabić”. Inni byli bardziej krytyczni wobec zamawiających.
Czytaj też:
Zakaz lotów. Tylko 10 państw na nowej liście. USA z wyjątkiem