Z powodu obchodów święta Trzech Króli nasz rynek kapitałowy był w czwartek zamknięty, ale oczywiście wiele rzeczy działo się wczoraj na światowych rynkach. Azjatyckie i europejskie rynki akcji miały możliwość zareagować na środową publikację protokołu z ostatniego posiedzenia amerykańskiego posiedzenia Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku (FOMC).
Z jego treści wynikało, że członkowie komitetu analizując rozwój i perspektywy koniunktury gospodarczej, rynku pracy oraz tendencji cenowych w Stanach Zjednoczonych doszli do wniosku, że należy brać pod uwagę szybsze, niż tego wcześniej oczekiwano rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych, a także mniej więcej równoczesne z rozpoczęcie operacji redukcji bilansu Rezerwy Federalnej.
By mieć jakieś wstępne wyobrażenie na temat tego, co to mogłoby oznaczać na tamtejszego rynku akcji, można przypomnieć sobie daty pierwszych podwyżek stóp z 5 poprzednich cykli gospodarczych: 16 grudnia 2015, 30 czerwca 2004, 4 lutego 1994 oraz 5 stycznia 1987 oraz 31 marca 1983. Rzut oka na wykres S&P 500 sugeruje, że pierwsza podwyżka stóp niekoniecznie stanowiła na krótką metę poważniejsze zagrożenie dla rynków akcji (chociaż na „rynkach wschodzących” bywało z tym różnie – patrz krach na GPW od marca 1994).
Niemniej jednak czwartkowa reakcja giełd w Azji i Europie była negatywna. A Azji najwięcej – 2,88 proc. stracił w czwartek japoński Nikkei 225. Niemiecki DAX, który w środę minimalnie pobił swój listopadowy rekord, cofnął się w czwartek o 1,35 proc. Temu negatywnemu trendowi opierały się w Europie akcje banków: EURO STOXX Banks Indeks wzrósł o +0,96 proc. W piątek rano sytuacja się nieco ustabilizowała i brak było jakieś dominującej tendencji.
Amerykański dolar lekko się umocnił w czwartek względem euro, ale w piątek rano oddawał stopniowo część tych zysków. Co ciekawe swą rozpoczętą pod koniec listopada aprecjację kontynuował złoty: EUR/PLN spadł do najniższego poziomu od początku października (4,55 zł), a USD/PLN do najniższego poziomu od pierwszej połowy listopada (4,027 zł).
Co wspólnego ma rynek bitcoina z Kazachstanem?
Oczy wielu obserwatorów rynku zwrócone były w ostatnich dniach na wydarzenia w Kazachstanie, gdzie masowe protesty przeradzające się w krwawe starcia skłoniły władze tego kraju do wystosowanie prośby do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, której Kazachstan jest członkiem o przysłanie jednostek wojskowych. Zgodnie z doniesieniami mediów siły zbrojne Rosji i Białorusi już przybyły do Kazachstanu. Pojawiło się mnóstwo spekulacji na temat faktycznej natury tych wydarzeń, ale oczywiście bardzo trudno ocenić ich wiarygodność (zwłaszcza wobec powtarzających się wyłączeń internetu w Kazachstanie oraz nałożonymi na media ograniczeniami).
Poza oczywiście interesujących aspektem (geo-)politycznym cała sprawa ma przynajmniej dwa interesujące aspekty rynkowe. Po pierwsze Kazachstan jest największym na świecie producentem uranu (w 2019 roku dostarczył aż 43 proc. światowej produkcji). Trwające w tym kraju zamieszki oczywiście wywołały niepokój na tym rynku, powodując w środę wzrost ceny o +3,9 proc., a w czwartek o kolejne 3,5 proc.
Druga sprawa związana jest – co może zaskakiwać – z rynkiem kryptowalut. Gdy w maju 2021 władze Chin zakazały „kopania”, duża część tych kopalni przeniosła się do Kazachstanu, czyniąc z tego kraju drugiego po USA światowego potentata pod względem skali „wydobycia” kryptowalut (z udziałem szacowanym na 18,1 proc.).
Chaos, który zapanował w Kazachstanie, zapewne miał związek z tego tygodniowym osłabieniem Bitcoina, którego kurs względem dolara spadł do najniższego poziomu od drugiej połowy września.
Sytuacja w gospodarce USA
Jak co czwartek poznaliśmy dane amerykańskiego AAII i polskiego SII na temat sentymentu inwestorów indywidualnych wobec rynku akcji. W USA doszło do lekkiego schłodzenia nastrojów („byki” 32,8 proc., „niedźwiedzie” 33,3 proc.). Natomiast w Polsce saldo optymistów i pesymistów wśród uczestników cotygodniowego sondażu INI dosyć niespodziewanie skoczyło w górę do najwyższego poziomu od 9 września ub.r. (+29,4 pkt. proc.).
Z kontrariańskiego punktu widzenie to raczej negatywny sygnał dla rynku akcji, ale trzeba chyba uwzględnić możliwość zakłócającego wpływu czwartkowego święta.
Dziś uwagę inwestorów będzie przykuwać raport na temat sytuacji na rynku pracy USA w grudniu. Ekonomiści oczekują informacji o raczej silnym rynku pracy (+422 tysiące nowych miejsc pracy, stopa bezrobocia 4,1 proc.). Według oczekiwań średnia stawka godzinowa za pracę ma wzrosnąć w grudniu +0,4 proc. i być wyższa niż rok wcześnie o 4,2 proc. Jeśli porównamy to z roczną dynamiką CPI w USA w grudniu na poziomie +6,8 proc. to zobaczymy, gdzie może leżeć kolejny problem – w spadku realnej wartości płac.
Wojciech Białek, DM TMS Brokers
Czytaj też:
Kazachstan w chaosie. Prezydent mówił o strzelaniu do protestujących