Sprawa dotyczy małżeństwa, które 10 lat temu wzięło kredyt hipoteczny na 300 tys. złotych, denominowany frankiem szwajcarskim. "Po pięciu latach przestali kredyt spłacać i bank wyliczył należność na 400 tys. zł. Na podstawie dokumentów z banku sąd wydał nakaz zapłaty. Uprawomocnił się, bo państwo G. nie wnieśli sprzeciwu w odpowiednim czasie" – czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich, który wniósł w tej sprawie skargę do Sądu Najwyższego.
Frankowicze w sądzie
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich sąd nie mógł wydać takiej decyzji bez wcześniejszej analizy umowy kredytowej, jaką klienci zawarli z bankiem. A tego, jak twierdzi RPO, sąd nie zrobił, bo nakaz został wydany bez rozprawy.
"Taki obowiązek wynika ze standardów przyjętych w Unii Europejskiej: europejski, a więc także polski, sąd rozstrzygając spór między przedsiębiorcą a konsumentem (stroną słabszą) musi tę dysproporcję zrównoważyć. Dlatego spoczywa na nim obowiązek zbadania umowy, jaką konsument zawarł z przedsiębiorcą, pod kątem klauzul niedozwolonych (abuzywnych). Dopiero na tej podstawie można ocenić, czy roszczenie przedsiębiorcy (banku) jest zasadne" – czytamy w komunikacie RPO.
Sąd Najwyższy zdecydował
Po rozpatrzeniu sprawy Sąd Najwyższy uwzględnił skargę RPO i postanowił uchylić nakaz zapłaty, wydany przez sąd okręgowy. Decyzja, jak tłumaczy sąd, wynika nie tyle ze stwierdzenia nielegalności zapisów umowy, a faktu, że sąd okręgowy nie zbadał jej w toku postępowania. Teraz sprawa wróci do sądu niższej instancji.
„W ocenie Sądu Najwyższego, w analizowanej sprawie z uzasadnienia zaskarżonego nakazu zapłaty nie wynika bowiem, aby sąd badał ważność i uczciwy charakter postanowień zawartej przez strony umowy. Tymczasem, w przypadku dochodzenia zapłaty na podstawie roszczeń wywodzonych z umowy zawartej z konsumentem, miał taką wyraźną powinność” – informuje RPO.
Czytaj też:
Frankowicze piszą do Mariana Banasia. Chcą, by NIK przyjrzał się nadzorowi bankowemuCzytaj też:
Kredyt we frankach po unieważnieniu umowy. Decyzja TSUE rozstrzygnie spór