Do niecodziennej sytuacji doszło w czerwcu zeszłego roku w niewielkiej miejscowości Elizabethtown w amerykańskiej Pensylwanii.
Pracownicy wpadli do zbiornika z czekoladą
W lokalnej fabryce słodyczy należącej do firmy Mars Wrigley, dwóch pracowników wpadło do zbiornika, w którym mieszano składniki czekolady.
Niełatwo było ich stamtąd wyciągnąć. Standardowe procedury nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Poszkodowanym musieli przyjść z pomocą strażacy. Na miejsce ściągnięto ponad dwudziestu ratowników. Akcję ratowniczą za pośrednictwem stacji CNN i BBC śledziły miliony widzów w Stanach Zjednoczonych.
Aby wyciągnąć uwięzionych pracowników, strażacy musieli wyciąć otwór w dużym zbiorniku, który był częściowo wypełniony czekoladą. W tym czasie wyrób cukierniczy był ciepły i sięgał poszkodowanym do pasa. Obaj mężczyźni zostali przetransportowani do szpitala.
Konserwatorzy nie mieli uprawnień do wykonywania takich zadań
W wyniku przeprowadzonego dochodzenia wyszło na jaw, że poszkodowani konserwatorzy nie posiadali uprawnień do pracy w dużych zbiornikach. Nie przeszli też odpowiednich szkoleń z procedur bezpieczeństwa w tym zakresie. Do prac konserwacyjnych zostali zatrudnieni przez firmę zewnętrzną, która nie dopełniła wszystkich niezbędnych formalności.
Firma Mars Wrigley została ukarana grzywną w wysokości 14,5 tys. dolarów — poinformował w poniedziałek 13 lutego portal NPR. Taką karę nałożyła Administracja ds. Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy (OSHA), która próbowała ustalić, w jaki sposób pracownicy znaleźli się wewnątrz zbiornika.
– Doceniamy podejście OSHA do współpracy z nami w celu przeprowadzenia przeglądu po akcji – stwierdził przedstawiciel globalnego producenta słodyczy w rozmowie z amerykańskimi dziennikarzami. Zaznaczył przy tym, że bezpieczeństwo pracowników i zewnętrznych wykonawców „jest najwyższym priorytetem dla firmy”.
Firma nie podała jednak w jakim stanie są osoby poszkodowane w tym niecodziennym incydencie.
Czytaj też:
Papier toaletowy symbolem luksusu. Jest droższy od alkoholuCzytaj też:
Mleczarze nie godzą się na promocyjne ceny masła. Wskazują model niemieckich rozwiązań