– Mamy bardzo wysoki wzrost cen w roku 2022, więc należy się spodziewać niższego wzrostu cen. To się technicznie nazywa "efektem bazy". Jak już raz ceny urosły o dziesięć procent, to w przyszłym roku wzrost o tyle samo złotych to nie będzie dziesięć procent – powiedziała na antenie TVN24 prof. Joanna Tyrowicz. Zaznaczyła jedna, że niższe odczyty nie oznaczają powrotu do celu inflacyjnego.
Powrót do celu inflacyjnego
Cel inflacyjny Narodowego Banku polskiego, czyli poziom inflacji, który według banku centralnego jest bezpieczny i stymulujący gospodarkę, to obecnie 2,5 proc., z tolerancją na poziomie 1 proc. na plus, lub minus.
– Nie ma możliwości, żebyśmy osiągnęli cel inflacyjny w tym roku, jest bardzo nieduża szansa, byśmy osiągnęli go w przyszłym roku. Na dzisiaj dezinflacji, której wszyscy się spodziewają, nie ma – powiedziała prof. Tyrowicz.
Inflacja w Polsce
W piątek GUS podał najnowsze dane o inflacji za Kwiecień. Wynika z nich, że ceny towarów i usług wzrosły o 14,7 proc. Dla porównania: w marcu inflacja wyniosła 16,1 proc. (przy wzroście cen towarów – o 17,1 proc. i usług – o 13,3 proc.).
Widać zatem, że wzrost cen z miesiąca na miesiąc spowalnia. Nie daje to jednak wielu powodów do radości. Po pierwsze, inflacja wciąż jest na poziomie dwucyfrowym i dojdzie do jednocyfrowego najprawdopodobniej dopiero pod koniec roku. Po drugie, spadek inflacji nie jest tożsamy ze spadkiem cen w sklepach. Wskaźnik mówi nam jedynie, że podwyżki w sklepach hamują, a więc ceny rosną wolniej.
Według szybkiego szacunku ceny nośników energii wzrosły w porównaniu do kwietnia 2022 r. o 23,5 proc., a w stosunku do marca 2023 r. obniżyły się o 0,3 proc. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 19,7 proc. w ujęciu rocznym i 0,5 proc. w ujęciu miesięcznym.
Ceny paliw do prywatnych środków transportu spadły o 0,1 proc. rok do roku i 1,2 proc. miesiąc do miesiąca.
Czytaj też:
Majówka na kredyt. Biorą pożyczki, by jechać do ZakopanegoCzytaj też:
Polacy nadal oszczędzają „po staremu”. Zaskakujące wyniki badania