Dostawy dronami mogą stać się przyszłością zakupów w sieci, a nawet znacząco zmienić całą branżę logistyczną. Dwie znane firmy eksperymentują z podniebnymi dostawami już teraz i szumnie zapowiadają przełomowy projekt.
Walmart i Wing dostarczą zakupy dronami
Popularnej w USA sieci supermarketów Walmart nie trzeba zbytnio przedstawiać nawet w Polsce. Gigant branży spożywczej w nowej inicjatywie połączył zaś siły z Wing – firmie należącej do holdingu Alphabet, czyli rodziny spółek, do której należy m.in. Google.
W ramach ogłoszonego projektu Walmart wykorzysta drony Wing do zautomatyzowanych dostaw pakunków drogą powietrzną. Usługa ma rozpocząć się „już za parę tygodni” i na razie ma objąć około 60 00 domów w regionie metropleksu Dallas-Fort Worth (DFW) w stanie Teksas.
Pierwsze dostawy pofruną do domów użytkowników z Walmart Supercenter w mieście Frisco. Drugie centrum dystrybucyjne z dronami ma zaś ruszyć jeszcze przed końcem 2023 roku.
Jak działają dostawy zakupów dronami? Walmart tłumaczy
Według oficjalnych informacji dostawy będą obejmować lokalizacje umieszczone około 6 mil (niecałe 10 kilometrów) od danego centrum sprzedażowego. Objęte dostawą dronem są wybrane produkty, takie jak gotowe zestawy lunchowe, podstawowe produkty spożywcze, a nawet leki bez recepty. Co ciekawe, firma nie boi się nawet o delikatne produkty jak jajka czy desery lodowe.
Głównym założeniem łączonej usługi Walmartu i Google jest oszczędność czasu, gdyż duża liczba mieszkańców musi specjalnie wybierać się do większego sklepu samochodem (i potencjalnie stać w korkach). Drony dostarczą zaś produkty, których akurat nam zabrakło, szybko i praktycznie pod drzwi domu.
Drony latają z prędkością ok. 65 mph (czyli prawie 105 km/h), a firma obiecuje, że każde zamówienie trafi do klienta w 30 minut lub mniej. Wszystko przyśpiesza też fakt, że drony nie muszą lądować, by odebrać zamówienie lub przekazać zakupy klientowi. Wszystko odbywa się za pomocą zmyślnego systemu zwijanych linek.
Czytaj też:
Brytyjski dron listonosz już działa. Dostarcza listy na szkockie wysepkiCzytaj też:
Rewolucja nad Wisłą. „Za 3 lata tak mogą być transportowane przesyłki”