Szykuje się duża zmiana w zwolnieniach chorobowych. W czasie kampanii wyborczej Donald Tusk obiecywał, że po wygranych wyborach wprowadzi zmiany w L4, które odciążą pracodawców. Zgodnie z zapowiedziami, zasiłek chorobowy od pierwszego dnia zwolnienia miałby płacić Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a nie pracodawca. Rząd rozpoczął już prace nad tym projektem.
Czym jest zasiłek chorobowy?
Zasiłek chorobowy przysługuje każdej osobie ubezpieczonej i zatrudnionej na umowę o pracę lub umowę zlecenie, która jest niezdolna do pracy z powodu choroby. Można go uzyskać na podstawie zwolnienia lekarskiego. Wynosi on 80 procent wynagrodzenia.
Chorobowe zapłaci ZUS, a nie pracodawca
Do tej pory za każdą osobę ubezpieczoną i zatrudnioną na umowie o pracę lub zlecenie przez pierwsze 33 dni choroby (lub 14 w przypadku osób po 50. roku życia) płacił pracodawca. Zakład pracy wypłacał wtedy pracownikowi na zwolnieniu lekarskim wynagrodzenie chorobowe. Dopiero od 34. dnia L4 obowiązek wypłaty wynagrodzenia przechodził na ZUS i wtedy wynagrodzenie chorobowe zmieniało się w zasiłek chorobowy.
Nowy rząd planuje wprowadzić zmiany w tej kwestii tak, by od pierwszego dnia choroby zasiłki wypłacał ZUS. Ma to stanowić dużą ulgę dla zakładów pracy, które do tej pory musiały ponosić koszty nieobecności pracownika. „Zakładamy, że od pierwszego dnia powinien płacić za to ZUS, ale to oczywiście rodzi bardzo poważne konsekwencje finansowe” – przyznał premier Donald Tusk.
Co to oznacza dla pracowników?
Dla pracowników ta zmiana nie będzie znacząca. Eksperci zastanawiają się, czy nie doprowadzi do zmniejszenia liczby kontroli ZUS, bo pracodawcy nie będą mieli już motywacji by sprawdzać, czy pracownicy nie symulują choroby.
Co to oznacza dla państwa?
Uwolnienie pracodawców od obowiązku finansowego i przerzucenie go na ZUS będzie dużo kosztowało, a budżet już i tak jest mocno napięty. Na razie nie wiadomo, że rząd Donalda Tuska chce objąć zmianami wszystkich przedsiębiorców czy tylko drobnych oraz średnich.
Prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych prof. Gertruda Uścińska przyznała, że nie obawia się, by zmiany w przepisach stanowiły dodatkowe obciążenie dla ZUS. „W trakcie roku i tak stopniowo rozpoczynamy wypłatę zasiłków dla osób zatrudnionych w mniejszych firmach. Po zmianach następowałoby to od razu. Z kolei większe firmy już od początku roku pomniejszałoby należne składki o koszt wypłaconych zasiłków, a nie dopiero od 34 dnia absencji pracownika. Problemem może być jednak koszt takiego rozwiązania, który szacujemy na około 13,5 mld zł w tym roku” – powiedziała w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Czytaj też:
Zmiany w zasiłku chorobowym. ZUS będzie musiał znaleźć 11 mld złCzytaj też:
Wakacje od ZUS tylko na miesiąc? Mamy komentarz ministerstwa