- To jest sytuacja z punktu widzenia polskich interesów ekonomicznych całkowicie niemożliwa do przyjęcia - oświadczył prezes PiS. Ocenił też, że osłabły wysiłki rządu w działaniach na rzecz dywersyfikacji dostaw energii.
"Podejmijmy walkę!"Prezes PiS stwierdził również, że negocjowany aneks do umowy gazowej z Rosją nie powinien zostać przez Polskę podpisany. Tłumaczył, że umowa gazowa pod względem gospodarczym jest fatalna, bo - jak mówił - Polska traci dochody, które uzyskiwaliśmy z firmy przesyłowej EuroPolGaz. Jak zaznaczył, są także "daleko idące" skutki polityczne nowej umowy gazowej. - Nie powinno dojść do podpisania umowy. Powinniśmy podjąć walkę - ocenił Kaczyński. - Mamy sytuację taką: jest sfera dawnych wpływów Związku Sowieckiego, gdzie jest wszystko po staremu i sferę krajów rzeczywiście wolnych, które podpisują umowy na zupełnie innych podstawach - tłumaczył polityk PiS.
Kaczyński mówił także, że w sprawie umowy gazowej rządowi trzeba zadać kilka pytań, m.in. "jakie będą niedobory gazu w przypadku niepodpisania aneksu". "Kto poniesie straty, jakie firmy, czy zostały one ostrzeżone i czy są przygotowania, żeby im pomóc". Prezes PiS dopytywał dlaczego Polska na forum UE "broni, wbrew Unii Europejskiej, niekorzystnej dla nas umowy". - Dlaczego nie podjęła rozmów z E.ON-em, a na poziomie politycznym z Berlinem, Brukselą, a po części także z Kijowem i Moskwą, w celu uzyskania zgody, by E.ON poprzez przesył ukraiński dostarczał nam gaz? - zastanawiał się Kaczyński. - Dlaczego w ciągu roku przyjmowaliśmy te fatalne warunki, zamiast szukać innego wyjścia? - pytał.
Akt polityczny- Sprawa tutaj najistotniejsza - ta umowa ze względu na swoją długotrwałość i ze względu na swoją jednostronność, to znaczy pełne ustępstwa wobec Gazpromu, oznacza także pewien akt polityczny. Ona nas, można powiedzieć, zbliża do Wschodu, bo to na wschodzie Europy w tej chwili są podpisywane albo podtrzymywane tego rodzaju niekorzystne porozumienia - ostrzegał Kaczyński. - Na Zachodzie wykorzystuje się sytuację, gorszą dzisiaj bardzo wyraźnie niż przedtem, sytuację Gazpromu, żeby wymuszać na Gazpromie wyraźną poprawę warunków dostaw". - I to się udaje i Włochom, i Francuzom, i Turkom. Polacy idą w innym kierunku. I to jest w najwyższym stopniu smutne, bo powinniśmy iść w tym samym kierunku, powinniśmy iść na Zachód, a nie na Wschód - mówił szef PiS.
Odnosząc się do projektu Nordstream Kaczyński powiedział, że jeśli Szwecja, Finlandia i inne kraje uznałyby, że Polska "ma odwagę przeciwstawiać się Niemcom, z rurociągu by nic nie wyszło, a to jest rurociąg strategicznie dla Polski niesłychanie wręcz szkodliwy". - Nie ma żadnego związku pomiędzy rurociągiem a tym, co będzie płynęło przez gazociąg jamalski. Twierdzenie, że my poprzez umowę gazową podtrzymujemy rurociąg jamalski, jest po prostu wzięte z księżyca - stwierdził szef PiS.
Pawlak: musimy współpracować z Rosją
Odpowiadając na zarzuty Kaczyńskiego wicepremier Waldemar Pawlak podkreślił, że "polska racja stanu polega na tym, aby mieć dobrą współpracę z sąsiadami poczynając od Niemiec, przez Czechy, Słowację, Ukrainę, Białoruś, Litwę, po Rosję". - Jeżeli mówimy o współpracy dotyczącej kontraktu na dostawy gazu, podzielam opinię, że decyzje z 2003 roku dotyczące zmniejszenia kontraktu długoterminowego i narażanie Polski na uporczywe negocjacje co kilka lat, co do dostaw i co do ceny były dużym błędem - powiedział wicepremier, odnosząc się do zarzutów Kaczyńskiego. W opinii Pawlaka, dużym błędem było też "doprowadzenie do konfrontacji w 2006 roku bez żadnej realnej alternatywy dostaw gazu z innego kierunku.
"Ceny będzie można renegocjować
Zdaniem Pawlaka podpisanie aneksu do długoterminowego porozumienia z Rosją pozwoli Polce na negocjacje ceny gazu w ramach kontraktu jamalskiego. - Jeżeli podpiszemy to porozumienie, to otwiera się możliwość negocjacji ceny na kontrakcie jamalskim. Dotychczas negocjowaliśmy na tej części uzupełniającej i uzyskano 10 proc. zniżkę, na tej części, która dotyczy uzupełniających dostaw gazu - tłumaczył Pawlak. Dodał, że bezpieczeństwo energetyczne to pewność dostaw "po akceptowanej cenie". - Prowadząc te negocjacje rozmawialiśmy o dostawach uzupełniających, po tym jak spółka RoUkrEnergo została wyeliminowana z rynku. Oparliśmy się na bardzo podstawowych przesłankach, że po pierwsze potrzebujemy stabilnych dostaw gazu. Do tej pory kontrakty długoterminowe nigdy nie wywoływały żadnych turbulencji, żadnych przeszkód - podkreślił wicepremier.Pawlak przypomniał też, że rozpoczęta została budowa terminala gazu skroplonego LNG w Świnoujściu, który będzie uzupełniał dostawy gazu do Polski. - Bardzo ważne jest, abyśmy doprowadzili do takiej sytuacji, w której będziemy mieli rzeczywiste, techniczne możliwości skutecznego przezwyciężenia rożnego rodzaju zagrożeń na rynku gazowym - ocenił wicepremier.
"Nigdy nie zakręcono nam gazu"
- Polska jest dobrym płatnikiem, jeśli chodzi o import gazu - rozliczamy się bez żadnych ograniczeń i z tego tytułu nigdy nie zakręcono nam gazu - zapewnił parlamentarzystów Waldemar Pawlak. Wicepremier zauważył też, że Polska ma mocną pozycję w regionie i jest krajem najbezpieczniejszym w Europie, bo najmniej importuje energii z zewnątrz. - Zanim w Polsce zabraknie gazu, zanim u nas się zrobi zimno, to w Europie zachodniej zamarzną - powiedział Pawlak, przedstawiając w Sejmie informację na temat polsko-rosyjskiej umowy gazowej. - Płacimy, Polska jest dobrym płatnikiem, nam gazu nigdy nie zakręcono, bo rozliczamy się za gaz bez żadnych ograniczeń - dodał.Pawlak wyjaśnił, że w ogólnym bilansie gazu, gaz z importu stanowi 8 proc., ponieważ bezpieczeństwo energetyczne Polski opiera się w 60 proc. na węglu. Zaapelował jednocześnie o poważne traktowanie współpracy między Polską a Rosją. - Między poważnymi ludźmi, poważnymi krajami, jeżeli się podejmuje współpracę, idzie się na rozstrzygnięcia, które budują korzystne dla obu stron mechanizm współpracy, jeżeli to są szczególnie kraje sąsiedzkie, gdyby ktokolwiek choć trochę oszukał, to za chwilę będzie dziesięć okazji, żeby się zrewanżować - ostrzegł.
Zależność od Rosji? Bez przesady- Zależność Polski od rosyjskiego gazu jest minimalna w porównaniu do zapotrzebowania innych krajów Unii Europejskiej - poinformował wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak. - To jest fakt arytmetyczny, a nie polityczny, który nie powinien podlegać interpretacji - podkreślił Pawlak. Powołał się na przykład Niemiec, które importują 32 mld metrów sześc. gazu, w czasie gdy Polska importuje ponad 10 mld m. sześc. Pawlak mówił też o gazociągu Nord Stream, który ma przebiegać po dnie Bałtyku i połączyć Rosję z Niemcami. - Z technicznego punktu widzenia on nie ma żadnego znaczenia dla dostaw gazu do Polski. Co więcej, nawet gazociąg jamalski nie ma żadnego znaczenia dla dostaw gazu do Polski, ponieważ dostawy gazu do Polski mogą być realizowane przez system gazociągów ukraińskich oraz białoruskich i wystarczająca jest przepustowość tych gazociągów. Mówiąc obrazowo, ta rura może być pusta - powiedział.
Pawlak powiedział też, że nie ma zagrożenia nadmiernych dostaw gazu dla Polski. - Jeśli chodzi o zużycie gazu, to chociażby same elektrownie, które są planowane w Stalowej Woli, w Skawinie, w Płońsku, w Gorzowie i Bydgoszczy. Choćby te informacje pokazują, żebyśmy w pełnym zakresie wykorzystali możliwości dostaw gazu i możliwości, jakie wiążą się z dodatkowymi źródłami energii - podkreślił."Do 2037? Niekoniecznie"
Wicepremier zapewnił posłów, że możliwe jest nieprzedłużenie terminu obowiązywania umowy gazowej z Rosją do 2037 roku, co na razie zakłada wynegocjowany, ale niepodpisany aneks do niej. - Jeżeli chodzi o czas dostaw - to ze względu na wątpliwości i wrzaski - nie musimy tego podnosić - powiedział Pawlak. - Możliwa jest też taka sytuacja, że nie będziemy przedłużać tego horyzontu, który obecnie obowiązuje, tzn. przesyłu gazu do 2019 roku i dostaw do 2020 roku - wyjaśnił.
Pytany, czy możliwa jest umowa krótkoterminowa z Rosją, odparł, że Rosjanie są zainteresowani tylko rozwiązaniami długoterminowymi.
PAP, arb