W poniedziałek warszawski sąd - po skardze jednej z firm, która odpadła we wcześniejszym etapie - nakazał wykluczyć z przetargu konsorcjum "POL-AQUA" i Dragados. Zdaniem władz Łodzi mimo decyzji sądu "nie należy mówić, że projekt budowy dworca jest zagrożony". - Jeżeli okaże się, że wyrok sądu nie rodzi żadnych negatywnych następstw, przetarg będzie dalej procedowany. Jeśli natomiast okaże się, że są inne kłopoty formalne, które powodują, iż projekt mógłby być zagrożony, to też mamy czas na to, żeby unieważnić obecny przetarg i rozpisać w zupełnie innym trybie nowy - powiedział wiceprezydent miasta Marek Cieślak. Wyjaśnił, że w takiej sytuacji byłby to przetarg otwarty. Na złożenie ofert będzie 40 dni. Kolejnych 20 trzeba będzie przeznaczyć na ewentualne protesty. Najwcześniej postępowanie mogłoby się zakończyć w lipcu, a najpóźniej w sierpniu br.
Cieślak ma jednak nadzieję, że ostatecznie wszystko się dobrze skończy. Przyznał, że miasto od początku zakładało pewną rezerwę czasową. Według niego lipcowo-sierpniowy termin rozstrzygnięcia przetargu nie stanowi zagrożenia dla całego projektu. Przypomniał, że firma, która wygra przetarg będzie miała 42 miesiące na wykonanie prac. - Powinniśmy więc zmieścić się w czasie. Nowy dworzec musi być gotowy do końca 2014 roku. Do połowy 2015 roku, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, projekt powinien zostać rozliczony - poinformował wiceprezydent.
Nowy dworzec Łódź Fabryczna ma powstać do końca 2014 r. Według planów ma to być wielki podziemny węzeł komunikacyjny. Będzie on przystosowany m.in. do obsługi kolei dużych prędkości. Szacuje się, że inwestycja jest warta ponad 2 mld zł, z czego 1,2 mld zł ma pochodzić z funduszy UE.pap, ps