W poniedziałkowym komentarzu dyrektor Open Europe - instytutu zajmującego się sprawami europejskimi - wśród istotnych wydarzeń politycznych na pierwszym miejscu wymienia "pęknięcie" między Grecją a Niemcami. Rząd w Atenach nie zrealizował zakładanych wskaźników uzgodnionych z Brukselą, co może sprawić, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy lub Berlin odmówią mu dalszego finansowego wsparcia.
Jeśli Berlin będzie realizował przyjęte uzgodnienia, to w Grecji nasili się społeczne niezadowolenie; jeśli ustąpi, to musi się liczyć z ostrą reakcją niemieckiej opinii publicznej, która w większości chce usunięcia Grecji z eurostrefy - twierdzi Persson.
W październiku rozstrzygnie się, czy Grecja otrzyma nową transzę finansowej pomocy.
Drugie pęknięcie - według eksperta - występuje na linii Hiszpania-Północ. Madryt może wystąpić do UE o pieniądze już we wrześniu, ale - jak mówi Persson - Hiszpania jest zbyt dużym krajem, by jej problemy można było rozwiązać w oparciu o model zastosowany w Grecji. - Z drugiej strony Hiszpania nie zgodzi się, by jej politykę gospodarczą ustalano w Brukseli lub Berlinie - dodaje.
Z tego powodu - w ocenie analityka - konieczne będzie inne rozwiązanie: "mniej pieniędzy na mniej sztywnych warunkach", najprawdopodobniej z przyznaniem większej i kontrowersyjnej roli Europejskiemu Bankowi Centralnemu. - Północy nie będzie się podobało takie rozwiązanie, ale może ustąpić z obawy przed jeszcze bardziej niepożądanymi skutkami odmowy - ocenił.
Trzecim ważnym wydarzeniem jest wyznaczone na 12 września orzeczenie niemieckiego sądu konstytucyjnego co do zgodności Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego z ustawą zasadniczą Niemiec.
- Bez względu na meritum orzeczenia, zostawi ono w Niemczech przykry posmak uzmysławiając, w jak dużym stopniu EMS jest upolityczniony - uważa Persson. Południowo- i północnoeuropejscy politycy będą się głęboko spierać co do jego wielkości i charakteru związków z EBC - przewiduje.
Tego samego dnia 12 września Holendrzy będą głosować w wyborach. Lider populistycznej partii PVV Geert Wilders usiłuje uczynić z kampanii wyborczej referendum ws. UE licząc, że zbije polityczny kapitał na niechęci Holendrów do wyciągania z trudności zadłużonych państw. Z kolei socjaliści przeciwni są paktowi fiskalnemu i uszczupleniu prerogatyw narodowego rządu kosztem Brukseli.
Na październikowym szczycie Unia Europejska zdecyduje o przyjęciu tzw. mapy drogowej prowadzącej do dalszej integracji - w tym unii bankowej wraz z nadzorem - i wspólnych instrumentów dłużnych. Kwestie te mogą wywołać rozbieżności między Berlinem a Paryżem.
- Berlin w pierwszej kolejności chce unii politycznej, oznaczającej większą kontrolę Niemiec nad finansami innych państw w zamian za ich podżyrowanie. Paryż chce wzmocnienia mechanizmów ratunkowych w ramach EBC i innych instytucji, odsuwając kwestie nadzoru nad polityką fiskalną na później. Osi niemiecko-francuskiej nie grozi pęknięcie, ale jej utrzymanie będzie trudniejsze - sądzi Persson.
- Kryzys w strefie euro wyzwolił nieprzewidywalne polityczne siły. Liderzy UE mogą zostać zmuszeni do wybierania między utrzymaniem euro, a utrzymaniem narodowych demokracji, w dotychczasowej postaci. W jednym i drugim przypadku nikt nie wie, jak zareagują wyborcy, zarówno na Północy, jak i na Południu - konkluduje dyrektor Open Europe.mp, pap