Już od 5 stycznia obserwujemy zdecydowaną aprecjację złotego. Tylko wczoraj złoty umocnił się o 11,5 proc. w stosunku do głównych walut: euro, dolara i franka szwajcarskiego. Zdaniem wielu analityków pod koniec roku polska waluta wzrośnie do ok. 4,15 zł za euro. Ale wcześniej zdąży się jeszcze mocno osłabić.
? To, co teraz się dzieje, nazwałbym odreagowaniem. Kapitał szuka nowych rynków. Dlatego obserwowaliśmy ostatnimi czasy ucieczkę do walut gospodarek wschodzących: brazylijskiego reala, indyjskiej rupii, meksykańskiego peso oraz polskiej złotówki ? ocenia Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. ? Złoty wydaje się niedowartościowany na arenie walut gospodarek wschodzących.
Analitycy, z którymi rozmawiał Businesstoday.pl, zgadzają się co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, obecne zwyżki złotego mają charakter tymczasowy i nie są przejawem dłuższego trendu. ? Zmiana ma charakter techniczny i chwilowy. Ryzyka w ciągu ostatnich dni się nie zmieniły, a rentowność polskich obligacji nadal jest wysoka. Złotówka jest najbardziej płynną walutą w regionie, stąd taka skala wzrostu ? ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.
Po drugie jednak, dominuje przeświadczenie, że drugie półrocze będzie dla złotego udane. ? W dłuższej perspektywie możemy oczekiwać aprecjacji ? uważa Kwiecień. I on, i Marek Rogalski obstawiają, że kurs złotego pod koniec roku wyniesie ok. 4,15?4,20 zł za euro. Podobnego zdania są inni specjaliści. Firma Wells Fargo, laureat drugiego miejsca rankingu Bloomberga na trafność prognoz kursu złotego, oczekuje umacniania się złotówki, począwszy od II kwartału ? aż do poziomu 4,15 zł za euro pod koniec roku. Barclays Capital, zwycięzca rankingu, zakłada, że w drugim półroczu złoty znajdzie się na poziomie 4,35. Ale wcześniej obstawia spadek złotówki aż do poziomu 4,70 zł za euro w marcu.
? Na kształtowanie się kursu złotówki zawsze czynniki globalne miały większy wpływ niż krajowe. Pochwały stanu polskiej gospodarki od Komisji Europejskiej lub jastrzębie zapowiedzi RPP pozostają w cieniu pogarszającej się sytuacji politycznej na Węgrzech. Region to region, takie związki mocno zakorzeniły się w świadomości inwestorów ? zaznacza Marek Rogalski. Decydującymi czynnikami, które według analityków mogą rzutować na notowania złotego, jest m.in. polityka monetarna w USA (potencjalna trzecia runda tzw. luzowania ilościowego), przyjęcie (lub nie) paktu fiskalnego przez państwa członkowskie UE oraz ostateczne rozwiązanie kłopotów Grecji.
Analitycy, z którymi rozmawiał Businesstoday.pl, zgadzają się co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, obecne zwyżki złotego mają charakter tymczasowy i nie są przejawem dłuższego trendu. ? Zmiana ma charakter techniczny i chwilowy. Ryzyka w ciągu ostatnich dni się nie zmieniły, a rentowność polskich obligacji nadal jest wysoka. Złotówka jest najbardziej płynną walutą w regionie, stąd taka skala wzrostu ? ocenia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.
Po drugie jednak, dominuje przeświadczenie, że drugie półrocze będzie dla złotego udane. ? W dłuższej perspektywie możemy oczekiwać aprecjacji ? uważa Kwiecień. I on, i Marek Rogalski obstawiają, że kurs złotego pod koniec roku wyniesie ok. 4,15?4,20 zł za euro. Podobnego zdania są inni specjaliści. Firma Wells Fargo, laureat drugiego miejsca rankingu Bloomberga na trafność prognoz kursu złotego, oczekuje umacniania się złotówki, począwszy od II kwartału ? aż do poziomu 4,15 zł za euro pod koniec roku. Barclays Capital, zwycięzca rankingu, zakłada, że w drugim półroczu złoty znajdzie się na poziomie 4,35. Ale wcześniej obstawia spadek złotówki aż do poziomu 4,70 zł za euro w marcu.
? Na kształtowanie się kursu złotówki zawsze czynniki globalne miały większy wpływ niż krajowe. Pochwały stanu polskiej gospodarki od Komisji Europejskiej lub jastrzębie zapowiedzi RPP pozostają w cieniu pogarszającej się sytuacji politycznej na Węgrzech. Region to region, takie związki mocno zakorzeniły się w świadomości inwestorów ? zaznacza Marek Rogalski. Decydującymi czynnikami, które według analityków mogą rzutować na notowania złotego, jest m.in. polityka monetarna w USA (potencjalna trzecia runda tzw. luzowania ilościowego), przyjęcie (lub nie) paktu fiskalnego przez państwa członkowskie UE oraz ostateczne rozwiązanie kłopotów Grecji.