Kott odchodzi i nie odchodzi z Millennium

Kott odchodzi i nie odchodzi z Millennium

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bogusław Kott to nie tylko współtwórca jednego z najbardziej rozpoznawalnych obecnie polskich banków, ale także legenda polskiej bankowości Millennium
Bank Millennium zafundował po świętach sporą sensację wszystkim obserwatorom polskiego rynku bankowego: oficjalnie ogłosił, że od połowy przyszłego roku Bogusław Kott, który od 23 lat był w bankowości praktycznie nie do ruszenia, nie będzie już prezesem Millennium. Akcje banku straciły wczoraj na giełdzie 1,9 proc.
Bogusław Kott to nie tylko współtwórca (m.in. wraz z Mieczysławem Rakowskim oraz Aleksandrem Kwaśniewskim) jednego z najbardziej rozpoznawalnych obecnie polskich banków, który powstał ze stopniowego przeobrażania się powstałego jeszcze w 1989 r. Banku Inicjatyw Gospodarczych, ale także legenda polskiej bankowości. Obecnie jest najdłużej urzędującym w Polsce prezesem banku, a stworzoną przez siebie instytucję uchronił przed wieloma burzami, jak choćby w 2000 r. przed wrogim przejęciem Millennium (wówczas Millennium BIG Bank) przez potężne konsorcjum PZU i Deutsche Banku. I jak podkreślają analitycy, przez wszystkie te lata był nie tylko najlepiej zarabiającym polskim bankowcem (w 2009 r. zarząd otrzymał w sumie 21 mln zł), ale także na tyle potężną postacią, że nie nikt nawet nie śmiał kwestionować jego pozycji. Informacje o możliwym odejściu Kotta pojawiały się jednak już od jakiegoś czasu. Szczególnie w zeszłym roku, gdy okazało się, że portugalski bank BCP, który jest właścicielem Millennium, rozważa jego sprzedaż, by ratować się przed długami. Ostatecznie do tego nie doszło.

Wczorajszym komunikatem w sprawie odejścia prezesa bank potwierdził jednak to, o czym w środowisku bankowców rozmawiano już co najmniej od kilku miesięcy. Od razu jednak poinformował, że obecny prezes opuści jedynie fotel prezesa, ale w banku pozostanie. Zasiądzie w jego radzie nadzorczej. Cała wymiana zaś nie dokona się od razu, ale dopiero w połowie przyszłego roku. I to Kott namaści swojego następcę. ? Trzeba wiedzieć, kiedy odejść. Od 23 lat kieruję bankiem, w roli menedżera jestem spełniony. Uważam, że zaplanowanie mojego odejścia to całkowicie naturalny i korzystny dla banku proces ? tak mówi sam Kott w rozmowie z 'Rzeczpospolitą' pytany, czy decyzję o odejściu podjął sam, czy zmusili go do tego akcjonariusze banku. Wiadomo, że obecny prezes będzie miał istotny głos przy wyborze swojego następcy. Daje przy tym do zrozumienia, że będzie optował za tym, by była to osoba z tej instytucji.

? W banku pracują osoby, które mają wystarczające kompetencje, by nim kierować. Trzeba tylko dać im szansę, by to potwierdziły. W tak niepewnych i ryzykownych czasach jak dziś ważne jest, by bankiem kierowały osoby, które go znają. Mój następca nie musi być Polakiem, ale ważne jest, by znał polski rynek i ryzyka związane z jego funkcjonowaniem oraz działaniem banku w ramach polskiego systemu bankowego. Musi też mieć realną możliwość porozumiewania się wewnątrz banku, czyli znać język polski na poziomie umożliwiającym porozumiewanie się ? mówi Kott i dodaje, że nie jest zwolennikiem rewolucji, lecz ewolucji. Sama zmiana powinna zaś przebiegać całkowicie bezkonfliktowo. Znawcy branży i tak podkreślają jednak, że odejście z Millennium obecnego prezesa, który jest tak nierozerwalnie i tak długo związany i kojarzony ze swoją instytucją, tak czy inaczej jest w bankowości końcem pewnej epoki.

O odejściu Bogusława Kotta ze stanowiska prezesa Banku Millennium czytaj też w dziale Gość Dnia w rozmowie z Krzysztofem Pietraszkiewiczem, szefem Związku Banków Polskich.