Polskie uczelnie potrzebują nowoczesnego ustroju oraz szerokiej autonomii zarządczej i finansowej, która pozwoliłaby im w pełni wykorzystać posiadany potencjał w wymiarze badawczym oraz dydaktycznym. Doświadczenia holenderskie, portugalskie oraz austriackie pokazują, że we współczesnym świecie uniwersytety muszą opierać się na większej decyzyjności oraz lepszym zarządzaniu. Zmiany w tym kierunku powinny objąć również polskie uczelnie. Bez tego nie opuszczą one naukowych peryferii. Takie wnioski płyną z raportu pt. ,,Jaki ustrój uniwersytetu? Reforma Szkolnictwa Wyższego w Holandii, Portugalii i Austrii: wnioski dla Polski" autorstwa Dominika Antonowicza i Bena Jongbloeda, który powstał w ramach programu EY Sprawne Państwo.
Od lat 90. XX wieku w europejskich uniwersytetach zachodzą poważne zmiany ustrojowe, pozwalające im na funkcjonowanie w złożonym, międzynarodowym i wysoce konkurencyjnym otoczeniu. Polska jest jednym z niewielu krajów, w którym nie podjęto dotąd żadnych gruntownych reform mających na celu modernizację struktury i sposobu zarządzania instytucjami akademickimi.
Inspiracja dla polskich uczelni
Wiele europejskich krajów takich jak choćby Holandia, Portugalia czy Austria dokonało w ostatnich dekadach głębokich reform ustrojowych instytucji akademickich. Wybór akurat tych trzech krajów jako studium przypadku nie jest przypadkowy. Z jednej strony, wprowadzone reformy świadczą o tym, że w tych krajach władze centralne prowadzą aktywną politykę wobec szkolnictwa wyższego. Jednocześnie jednak uczelnie w tych krajach bardzo się od siebie różnią. Holenderskie szkoły wyższe uchodzą za najbardziej przedsiębiorcze w kontynentalnej części Europy, austriackie uniwersytety są głęboko osadzone w tradycji humboldtowskiej, a portugalskie stosunkowo niedawno przeszły proces intensywnej demokratyzacji.
- Niezależnie od odmiennych tradycji każdy z tych krajów wprowadził reformy ustroju uczelni, których celem było nadanie uczelniom sterowności zarządczej oraz budowanie pomostów między uniwersytetami a zewnętrznymi interesariuszami. W szkolnictwie wyższym nie sposób implementować reformy na zasadzie ,,kopiuj-wklej", dlatego raport oferuje analizę rozwiązań reformatorskich w trzech krajach o odmiennej tradycji akademickiej - mówi Dominik Antonowicz, Instytut Socjologii, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, współautor raportu.
Za dużo przepisów, zbyt mała autonomia
W Polsce ustrój uczelni po 1989 roku pozostaje autarkiczny, nieprzejrzysty i ukierunkowany na poszukiwanie kompromisu między interesami różnych warstw społeczności uniwersyteckiej. Brak transparentności i społecznej odpowiedzialności (rozliczalności) pozostawia uniwersytet w rękach społeczności akademickiej, czyniąc z niego bezpieczną, często wygodną i autonomiczną instytucję.
- Badani eksperci (rektorzy, prorektorzy) zgodnie wskazywali, że polskie uczelnie ogranicza gorset biurokratycznych przepisów oraz autarkiczny model zarządzania. Nadmierna liczba regulacji krępuje działalność uczelni generując nieuzasadnione koszty, ale umożliwia władzom sprawowanie bezpośredniej kontroli nad niemal każdym aspektem funkcjonowania publicznych uczelni, ograniczając ich autonomię do absolutnego minimum - tłumaczy Dominik Antonowicz. Ustrój polskich uczelni jest nieadekwatny wobec wyzwań, jakie stawia przed nimi gospodarka oparta na wiedzy. Uniwersytety pozostają luźnymi federacjami autonomicznych wydziałów, skupionymi na utrzymywaniu równowagi między wewnętrznymi grupami interesu.
Przywództwo i współdziałanie
W przeszłości przed podobnymi problemami dotyczącymi funkcjonowania systemu szkolnictwa wyższego stanęły rządy Holandii, Portugalii oraz Austrii. Wprowadziły one odważne reformy ustroju instytucji akademickich, które mimo odmiennych tradycji, zmierzały w tym samym kierunku: usprawnienia sterowności uniwersytetów oraz szerokiego otwarcia na zewnętrznych interesariuszy poprzez dopuszczenie ich do sprawowania nadzoru nad uczelniami. W pierwszym obszarze wprowadzone reformy wzmacniały przywództwo organizacyjne w uczelniach, uniezależniając rektora od chwiejnych koalicji w senacie. Wzmacniały pion zarządczy na wszystkich poziomach, ograniczając zakres kompetencji ciał kolegialnych wyłącznie do funkcji doradczych. Co ważniejsze, czyniły dziekanów odpowiedzialnymi przed władzami rektorskimi, a nie przed pracownikami i studentami, co nadało działaniom uczelni pewną funkcjonalną spójność. Uczelnie stały się bardziej sterowne, zdolne szybciej reagować na potrzeby świata zewnętrznego.
W drugim obszarze reformy miały otworzyć uczelnie na świat poprzez dopuszczenie przedstawicieli zewnętrznych interesariuszy do współzarządzania uczelnią. Do ustroju uczelni wprowadzono rady powiernicze, przyznając im kompetencje nadzorcze. W skład rad powierniczych - tu rozwiązania w poszczególnych krajach znacznie się różniły - wchodzili przedstawiciele zewnętrznych oraz wewnętrznych interesariuszy, tworząc pomosty pomiędzy uczelnią i światem zewnętrznym, a przede wszystkim legitymizując poczynania władz uczelnianych w oczach tych, którzy odpowiadają za ich finansowanie.
Zmiany dla pionierów
Reforma ustroju instytucji akademickich znajduje się przede wszystkim w interesie uczelni, ponieważ jest szansą na większą odpowiedzialność przed społeczeństwem. W obliczu budżetowych oszczędności, ale także z powodu niżu demograficznego, publiczne nakłady na badania i szkolnictwo wyższe mogą znaleźć się pod polityczną presją. W tym kontekście kluczowe wydaje się unowocześnienie modelu zarządzania, zwłaszcza przez wzmocnienie pozycji rektora jako zarządzającego uczelnią, otwarcia uczelni na potrzeby świata zewnętrznego, a przede wszystkim zwiększenia transparentności i publicznej odpowiedzialności (rozliczalności) uczelni. Nowy ustrój polskich uczelni musi być oparty na silnym pionie zarządczym, na którego czele stoi - wybierany w otwartym konkursie - rektor, nadzorowany przez radę powierniczą składającą się z przedstawicieli wewnętrznych oraz zewnętrznych interesariuszy. Doświadczenia badanych krajów pokazują, że zmiana całego systemu jest trudna, a w sytuacji gdy system składa się ze 130 publicznych uczelni, wręcz niepotrzebna. - Nowy ustrój powinien być zaproponowany wyłącznie uczelniom funkcjonującym w transnarodowej przestrzeni, najlepszym uczelniom, którym finansowa i zarządcza wolność potrzebne są jak tlen, by w pełni wykorzystać posiadany potencjał. Z tego powodu proponowane rozwiązania powinny wdrożyć te uczelnie, dla których perspektywa szerokiej autonomii zarządczej oraz finansowej jest atrakcyjną alternatywą i będzie ogromną szansą na wejście do grona najlepszych uczelni europejskich - podsumowuje Dominik Antonowicz.
dostarczył infoWire.pl