W 2018 roku udziałowcy Tesli zgodzili się na zapis, który już niebawem może uczynić Elona Muska najbogatszym człowiekiem świata. Wynika z niego, że w momencie gdy Tesla przez sześć miesięcy z rzędu będzie warta więcej, niż 100 mld dolarów oraz osiągnie założone cele finansowe, to Musk będzie mógł wykupić 1,7 mln dodatkowych akcji firmy.
Niemożliwe staje się faktem
Do niedawna Tesla nie była pierwszym wyborem inwestorów. Firma długo nie przynosiła zysków, a jej przyszłość była niepewna. Dodatkowo nie pomagała aktywność medialna Elona Muska, który albo pisał niepopularne wśród inwestorów twitty, albo występował w znanym programie, paląc marihuanę. W ostatnich miesiącach firma nabrała rozpędu.
W styczniu Tesla przedstawiła wyniki finansowe za 2019 rok. Po raz pierwszy w historii firmy wykazała w nich roczny zysk. „To punkt zwrotny dla Tesli” – napisano w komunikacie. Okazało się bowiem, że jest to pierwszy w historii producenta aut elektrycznych rok, który zakończono na plusie. Firma wykazała zysk w wysokości 35,8 mln dolarów. W uzyskaniu wyniku bardzo pomogły III i IV kwartał ubiegłego roku. III kwartał był bowiem pierwszym, w którym Tesla wyszła na plus, w IV kwartale wykazano zysk na poziomie 386 mln dolarów.
Ostatnio Elon Musk zasugerował także, że firma zastanawia się nad lokalizacją kolejnej gigafabryki, która może jeszcze bardziej rozpędzić rozwój producenta.
Nadchodzi dzień wypłaty
Analitycy zaznaczają, że nadchodzi „payday”, czyli moment, w którym Musk będzie mógł skorzystać z zapisów umowy z udziałowcami. Jeśli cena akcji Tesli gwałtownie nie spadnie, to zostanie uruchomiony zapis sześciu miesięcy powyżej 100 mld dolarów kapitalizacji. Eksperci donoszą, że spełnione zostały także pozostałe zapisy umowy.
Jeśli Tesla nie zatrzyma swojego potencjału wzrostowego, na co znając plany firmy, się nie zanosi. To już niebawem Elon Musk może zostać najbogatszym człowiekiem świata. Możliwe, że charyzmatyczny miliarder będzie mógł dokonać pierwszej jeszcze przed końcem pierwszego kwartału.
Czytaj też:
Tesla z rekordową kapitalizacją. To najdroższa firma motoryzacyjna w historii USA