Coraz bliżej długo zapowiadanych zmian w rządzie. Wraz z końcem sezonu urlopowego wiatr zmian ma dotrzeć do wielu resortów. Wstępnie mówi się, że redukcja może dotknąć nawet połowy ministerstw. Wraz ze zmniejszeniem ich liczby, mają nastąpić także duże zwolnienia. „Gazeta Wyborcza” potwierdza niedawne ustalenia „Dziennika Gazety Prawnej”, który informował, że redukcja zatrudnienia w administracji ma sięgnąć nawet 20 proc. Jak informuje „GW”, cięcia mają dotknąć nie tylko ministerstw, ale także jednostek budżetowych, państwowych funduszy celowych, ZUS, KRUS i NFZ. Zwolnienia mogą dotknąć także członków korpusu służby cywilnej.
Ekspertów cytowanych przez dziennik dziwią głównie zwolnienia w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, który w czasie pandemii ma dużo więcej pracy, niż zwykle. Na ZUS narzucono też obowiązek rejestracji Bonu Turystycznego. Cytowani eksperci obawiają się, że zwolnienia zostaną przeprowadzone bez głębszej analizy i może być to działanie na pokaz.
Tarcza antykryzysowa
Możliwość zwalniania urzędników została wprowadzona w ramach tak zwanej tarczy antykryzysowej 2.0. Aby tego dokonać, potrzebne jest specjalne rozporządzenie Rady Ministrów o redukcji etatów.
„Zaproponowane zmiany mają na celu wprowadzenie elastycznego mechanizmu ograniczenia kosztów osobowych funkcjonowania administracji rządowej” – napisano w tarczy 2.0.
„Redukcja etatów w administracji to po części naturalny efekt zmniejszenia liczby resortów, najpewniej do 12, czyli mniej więcej połowy obecnego stanu - przekonują nas rozmówcy z obozu rządzącego. To również rezultat obserwacji sposobu pracy w czasach epidemii” – pisał 17 sierpnia „Dziennik Gazeta Prawna”.
Bez podwyżek
Jednak nawet osoby, które zachowają pracę, będą miały powód do zmartwień. Wraz z zapowiadanym odchudzeniem administracji, rząd planuje zamrożenie podwyżek w budżetówce. Mniejsze mają być także odprawy dla zwalnianych. Dotychczas odprawa nie mogła przekraczać 15-krotności płacy minimalnej. Jak wylicza „GW”, od stycznia 2021, przy płacy minimalnej, która wzrośnie do 2800 zł brutto, taka odprawa mogłaby sięgać nawet 42 tys. zł. Ma być jednak inaczej. Urzędnicy powinni zapomnieć o tak wysokich odprawach.
Czytaj też:
Państwo zarekwiruje majątek bez udowodnienia winy? „GW”: Ziobro dostał zielone światło