Abelard Giza w mediach społecznościowych opublikował grafikę, na której znajduje się napis następującej treści: „Abelard Giza, który nienawidzi PiS i atakuje furgonetkę Pro-life otrzymał poprzez swojego agenta od Glińskiego 130 000 dotacji”.
Do przytoczonej treści lider kabaretu Limo odniósł się w poście na Facebooku. „Jak widzę, że ktoś napisał »ciężarówkę Pro-Life«, to już wiem, że nie powinienem się tym zbytnio przejmować, ale napiszę kilka słów. Bez przekminek i żartów. Konkretnie” – rozpoczął artysta i dodał, że jego manager też zgłosił się o dofinansowanie w ramach głośnego w ostatnich dniach Funduszu Wsparcia Kultury. Ostatecznie wypłaty z tego źródła zostały wstrzymane, o czym poinformował Piotr Gliński.
„Przyznano mu 135 tysięcy złotych. Współpracuje nie tylko ze mną. Ma pod sobą też dwa inne podmioty i regularnie działa z około dziesiątką artystów. We wniosku podał kwotę, zakładającą zwrot kosztów odwołanych występów, które jego agencja musiała ponieść na wiosnę (trzeba było zapłacić za pracę bileterii i zaliczki domom kultury, których nie dało się wycofać). Zawnioskował też o fundusze na przyszłe projekty” – napisał Abelard Giza i przekazał, że dzięki temu pomysłowi „agencja mogłaby zatrudnić całkiem sporą grupę ludzi na przestrzeni kilku miesięcy”.
Wypłaty w ramach FWK. Abelard Giza komentuje
„Nie dostałem tych pieniędzy przez swojego agenta. Mam to szczęście, że mam swoją widownię i nie szukam dofinansowania swoich projektów. Szykuję aktualnie dwa, sam w nie inwestuję i wierzę, że będą miały do kogo trafić” – zapewnił artysta i dodał, że nie każdy może mieć takie możliwości.
„Ludzie kultury, których na co dzień nie widać – dźwiękowcy, oświetleniowcy, inspicjenci czy mniej znane twarze sceniczne są dziś w głębokiej dupie. Jak wszyscy – oczywiście. Mogę nie lubić tej władzy, ale nie chcę oceniać tych, którzy potrzebują pomocy finansowej od państwa. Bo to nie są prywatne pieniądze rządzących, tylko publiczne” – zaznaczył w dalszej części wpisu.
Abelard Giza zastanawiał się także, w jaki sposób zdecydowano, komu należy się finansowe wsparcie w ramach FWK. „To, w jaki sposób je przyznawano, jak liczono i dlaczego wykluczono mnóstwo ludzi np. tych na umowach o dzieło? Nie mam pojęcia. To nie pierwszy projekt skopany w ciągu ostatnich kilku lat” – stwierdził. „Nie mam też pojęcia, na co chcieli przeznaczyć pieniądze inni beneficjenci tego funduszu. Słyszałem za to, jakie są plany na tę konkretną sumę i uważałem, że były spoko – bo mogły dać zarobić coś osobom, które dziś nie mają takiej szansy” – dodał.
Na zakończenie Abelard Giza stwierdził, że „nieprzekonanych nie przekona, ale swoich pragnie uspokoić”.
Czytaj też:
Burza wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Kukiz pisze o „tłustych kotach” i „braku etyki”