Joe Biden przedstawił długo oczekiwany drugi plan, który ma ożywić amerykańską gospodarkę i pomóc wyciągnąć ją z kryzysu spowodowanego przez pandemię koronawirusa. Prezydent zapowiedział szeroko zakrojoną strategię inwestycji w infrastrukturę i rozwiązania ekologiczne. Administracja przeznaczy na ten cel 2,3 bln dolarów. Wydatki zostaną częściowo pokryte z podwyżek podatków dla przedsiębiorstw z 21 do 28 proc. Pierwszy program Bidena będzie kosztował blisko 1,9 bln dolarów.
Infrastruktura i ekologia
Prezydent USA wskazał główne kierunki inwestycji, które mają ożywić krajową gospodarkę. Aż 620 mld dolarów pochłonie program modernizacji infrastruktury. W planach jest remont, modernizacja lub całkowita wymiana 10 tysięcy mostów i 30 tys. kilometrów autostrad.
Kolejne 100 miliardów administracja wpompuje w inwestycje na granicy infrastruktury i zdrowia publicznego. Chodzi o masową wymianę ołowianych rur dostarczających wodę pitną do części miejscowości.
274 mld dolarów zostanie przeznaczone na poprawę dostępności. 100 mld rząd zainwestuje w program doprowadzania szerokopasmowego internetu do miejsc, które są tego pozbawione. Chodzi głównie o obszary poza wielkimi metropoliami. 174 mld pochłonie rozwój sieci ładowarek dla samochodów elektrycznych. To jedna z części programu, która ma wskazywać na proekologiczne podejście nowej administracji. Prezydent Joe Biden od pierwszego dnia swojego urzędowania podkreśla, że walka ze zmianami klimatu będzie jednym z kluczowych zagadnień jego pierwszej kadencji.
Mało kontrowersyjna propozycja
Komentatorzy podkreślają, że decyzja o wyborze tematów infrastrukturalnych to najmniej kontrowersyjna z dróg, jaką mógł pójść prezydent Biden. Wcześniej mówiono, że jego drugi program może dotyczyć reformy służby zdrowia, uregulowania dostępu do broni, czy praw imigrantów. Jednak nawet najmniej kontrowersyjny z pomysłów musi jeszcze otrzymać poparcie Kongresu. Problemem może być sposób finansowania nowego planu. Część kongresmenów na pewno sprzeciwi się podwyższeniu podatków dla przedsiębiorców.
Czytaj też:
Amerykanie czekają na nowe wsparcie, a europejskie waluty tanieją. Złoty najsłabszy od 12 lat