Program „Mój elektryk” nie zadziałał. Ministerstwo wyciągnęło wnioski

Program „Mój elektryk” nie zadziałał. Ministerstwo wyciągnęło wnioski

Samochody elektryczne
Samochody elektryczne 
Już ponad pół tysiąca osób złożyło wniosek o dofinansowanie zakupu samochodu elektrycznego w programie „Mój elektryk”. Warunkiem złożenia wniosku jest przedłożenie potwierdzenia zamówienia auta, więc nie można go składać pochopnie.

„Rzeczpospolita” uważa, że nowa odsłona programu dopłat uruchomionego 12 lipca ma szanse zatrzeć porażkę pierwszej edycji programu z połowy 2020 r., która nie wzbudziła żadnego zainteresowania przez nieatrakcyjne warunki. Co poszło nie tak w poprzednim programie? Maksymalną wartość samochodu, który mógł dostać rządowe wsparcie, określono na 125 tys. zł (obecnie: do 225 tys. zł), w zeszłorocznej edycji można było kupić co najwyżej mały samochód miejski. W efekcie, choć zaoferowano dopłaty dla 2 tys. chętnych, skorzystało z nich zaledwie 241 kupujących.

W tym roku wprowadzono także specjalny bonus dla posiadaczy tzw. Karty Dużej Rodziny z przynajmniej trójką dzieci: w tym przypadku dopłata sięga 27 tys. zł, a limit wartości kupowanego samochodu został zniesiony.

Czytaj też:
Program „Mój elektryk” działa już miesiąc. Minister zdradził, ile osób zwróciło się o dopłatę

Firmy wkrótce dołączą do programu

Do 27 sierpnia wnioski o dopłaty mogą składać banki, które zadeklarują gotowość operacyjnego uruchomienia dystrybucji dopłat do leasingu. Mają być zobowiązane do współpracy z każdą firmą leasingową, która zgłosi takie zainteresowanie, na każdym etapie realizacji programu. Dopłaty dla firm są kluczowe dla zwiększenia popytu na samochody elektryczne, bo do tej pory udział przedsiębiorców w zakupach pojazdów na prąd sięgał 85 proc.

W połowie powiatów nie ma ogólnodostępnych punktów ładowania

Pieniądze dla chętnych już są, ale aby zachęcić kierowców do przesiadania się do „elektryków”, trzeba ich przede wszystkim przekonać, że będzie to dla nich wygodne. Problemem jest dostępność ładowarek. Instytut Samar, powołując się na dane z Urzędu Dozoru Technicznego, na koniec lipca w Polsce funkcjonowały 1274 stacje ładowania, na których było 1559 ładowarek, a łączna liczba punktów ładowania wynosiła 3013. Jednak stacji ogólnodostępnych jest 979, co daje liczbę 1167 ładowarek z 2306 punktami ładowania.

Rozmieszczenie stacji jest bardzo nierównomierne, najwięcej ich w dużych miastach, a w niektórych regionach są tylko pojedyncze. Tylko w połowie spośród 380 powiatów znajdują się ogólnodostępne punkty ładowania.

Liczba ta rośnie bardzo powoli: w I kwartale 2021 r. liczba ogólnodostępnych punktów w Polsce względem końca 2020 r. wzrosła o 5 proc. W Niemczech wzrost był dwa razy szybszy, a do tego punkt wyjścia był dużo lepszy. miejsc do Dopóki kierowca nie będzie miał pewności, że będzie w stanie podładować auto, o masowym zainteresowaniu samochodów na prąd nie ma co myśleć.

Czytaj też:
Ile aut elektrycznych przypada na jeden punkt ładowania?