- To przenośnia. Nikt nie chce walczyć z Unią Europejską – zapewnił Waldemar Buda, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, gdy na antenie TVN24 został poproszony o skomentowanie słów posła Marka Suskiego o „unijnej okupacji”.
Przypomnijmy, że poseł porównał w czwartek walkę Polski z agresorami podczas II wojny światowej do obecnych relacji z Unią Europejską. – Polska „nielegalna” walczyła w czasie II wojny światowej z jednym okupantem, walczyła z okupantem sowieckim i będziemy walczyć z okupantem brukselskim – powiedział.
Przywołanie Wielkiej Brytanii to nawiązanie do bardziej stanowczych negocjacji
Również niepokojąco o przyszłości Polski w strukturach unijnych wypowiedział się wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu powiedział, że „powinniśmy myśleć nad tym, jak najbardziej możemy współpracować, żebyśmy wszyscy byli w Unii, ale żeby ta Unia była taka, jaka jest dla nas do przyjęcia”. – Jeżeli pójdzie tak, jak się zanosi, że pójdzie, no to musimy szukać rozwiązań drastycznych. Brytyjczycy pokazali, że dyktatura brukselskiej biurokracji im nie odpowiada i się odwrócili i wyszli. My nie chcemy wychodzić (…), ale nie możemy dać się zapędzić w coś, co ograniczy naszą wolność i coś, co organiczny nasz rozwój – stwierdził.
Zdaniem Waldemara Budy, wypowiedzi tych polityków „w obrazowy sposób pokazują, że nie wszystko w Unii Europejskiej podoba”, a ponadto każdy ma prawo do własnego zdania. Dopytywany przez prowadzącego Konrada Piaseckiego, czy naprawdę można porównywać relacje Warszawy z Brukselą do napiętych stosunków z Berlinem w latach 30. Ubiegłego wieku, odpowiedział, że „słowa są różne i nie wszystkie są potrzebne”, ale „niezadowolenia z tego czy tamtego ma podstawy i to obiektywne”.
- Jesteśmy pragmatyczni. Większość z nas uważa, że UE może sprawniej funkcjonować, ale nikt nie mówi, że powinniśmy z niej wystąpić – zapewniał.
Przekonywał również, że mówiąc o przykładzie, jaki pokazali Brytyjczycy, Terlecki wcale nie miał na myśli wyjścia z UE, ale twardsze negocjacje.
- Można być bardziej stanowczym. Mamy narzędzia, by z Komisją Europejską postępować ostrzej, ale w ramach dialogu dyskutujemy – powiedział. Dopytany o te narzędzia do „ostrzejszej” dyskusji, wspomniał o możliwości blokowania decyzji, które wymagają jednomyślności.
Izba Dyscyplinarna – Buda zapewnia, że proces trwa
Waldemar Buda zapewnił, że środki z Krajowego Funduszu Odbudowy nie są zagrożone, bo każde państwo musi je otrzymać. Negatywnie ocenił natomiast przedłużanie procedury – Komisja Europejska otrzymała nasz wniosek pięć miesięcy temu.
- Nie ma zastrzeżeń do naszego wniosku, nie usłyszałem ich, a co 2 tygodnie mam spotkanie i oczekuję informacji o stanie prac, ale z tych rozmów nie wynika oczekiwanie, byśmy ten plan zmieniali – powiedział.
Dopytywany był o to, kiedy Polska usunie największe zastrzeżenie, jakie wobec nas wysuwa Komisja Europejska i TSUE, czyli istnienie Izby Dyscyplinarnej. Buda powiedział, że reformy sądownictwa „nie przygotowuje się w nocy na kolanie”, co wywołało protest prowadzącego Konrada Piaseckiego, który przypomniał, że głosowania nad ważnymi ustawami odbywały się w ogromnym pośpiechu i nierzadko właśnie nocą.
- To nie znaczy, że po nocach pracowaliśmy nad ustawą o Izbie Dyscyplinarnej – odpowiedział Buda. Dodał, że rząd nie może przyspieszać prac nad ważną ustawą tylko z powodu nacisków ze strony Komisji.
Zapewnił, że prace trwają, ale nie ma jeszcze projektu ustawy o Izbie Dyscyplinarnej, a jedynie założenia do niej. Czy Izba zniknie? „Nie chcę przesądzać, co będzie w założeniach” – powiedział.
Ile kosztowały reklamy w mediach i billboardy
Na koniec zapytany został o to, ile do tej pory wydano ze środków publicznych na reklamy Krajowego Planu Odbudowy, z którego, przypomnijmy, Polska do tej pory nie otrzymała nic, a niezależni komentatorzy nie są tak pełni optymizmu jak Waldemar Buda i nie mają pewności, czy aby na pewno wynegocjowane pieniądze zostaną nam wypłacone.
- Nie reklamowaliśmy tego – powiedział Waldemar Buda, a zdziwiony prowadzący doprecyzował, że chodzi m.in. o billboardy, które przed wakacjami pojawiły się w setkach miejsc w polskich miastach i miasteczkach, były też reklamy telewizyjne i radiowe.
Buda dodał więc, że to nie były reklamy KPO, a… budżetu Unii Europejskiej i negocjacji, w ramach których Mateusz Morawiecki ustalił wypłatę dla Polski w wysokości 770 mld euro.
Pytania o koszty kampanii polecił kierować do KPRM, nie ustosunkował się też do pytania Piaseckiego, czy kampania rzeczywiście kosztowała 6 mln zł.
Czytaj też:
Chaos w Izbie Dyscyplinarnej SN. Sędzia Adam Roch odmówił orzekania w jednej ze spraw