Przypomnijmy, że 22 lutego w związku z wkroczeniem rosyjskich wojsk na terytoria zbuntowanych republik w Donbasie, kanclerz Niemiec Olaf Scholz ogłosił wstrzymanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2, podkreślając, że bez certyfikacji gazociąg nie będzie mógł być uruchomiony.
Dzień później – o czym jako pierwsza poinformowała – agencja Bloomberg – niemieckie towarzystwo ubezpieczeniowe Munich Re zdecydowało o anaulowaniu kontraktu ubezpieczeniowego na Nord Stream 2. Decyzja ta najpewniej wynika z obawy przed sankcjami, które grożą firmom współpracującym ze spółką Nord Stream 2.
Cios dla Rosji
Decyzja Munich Re to kolejny cios dla Kremla, gdyż brak ubezpieczyciela uniemożliwia uruchomienie gazociągu, nawet gdyby doszło do jego certyfikacji. Trudno sobie w tej chwili wyobrazić zastąpienie Munich Re inną firmą unijną, zaś rosyjscy ubezpieczyciele nie posiadają wystarczających uprawnień.
Munich Re to – jak przypomina serwis wnp.pl – kolejny wielki ubezpieczyciel, który w ostatnim czasie wycofał się ze współpracy ze spółką zarządzającą gazociągiem. W styczniu taką decyzję podjęła szwajcarska Zurich Insurance Group.
Przypomnijmy, że Nord Stream 2 to dwunitkowy gazociąg mogący przesłać z Rosji do Niemiec nawet 55 mld m3 gazu rocznie. Gazociąg prowadzony jest po dnie Morza Bałtyckiego, omijając naturalne kraje tranzytowe jak Polska czy republiki bałtyckie, przez co od początku budził on ogromne kontrowersje ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego państw Europy Środkowo-Wschodniej. Uruchomienie pierwszej nitki gazociągu nastąpiło pod koniec 2011 roku.