Największy eksporter ropy na świecie, Arabia Saudyjska, podniósł ceny swojego surowca dla odbiorców w Azji. Zbiega się to z czasem, gdy Chiny, które są z kolei największym importerem ropy, wychodzą z lockdownu i będą wykorzystywać więcej ropy niż w ostatnich miesiącach.
Azja to kluczowy rynek dla saudyjskiej ropy – trafia tam 60 proc. całego eksportu. Największymi odbiorcami są Chiny, Japonia, Korea Południowa i Indie. Oficjalna cena sprzedaży lipcowych dostaw ropy Arab Light do Azji wzrosła od czerwca o 2,1 dolarów za baryłkę do 6,5 dolarów. To więcej, niż spodziewał się rynek: analitycy zakładali, że podwyżka wyniesie 1,5 dolara.
Ogłoszone zwiększenie wydobycia ropy nic już nie da
Podniesienie ceny dla odbiorców Azji uderzy również w klientów w Europie, więc dzisiejsze ceny nie przekraczające 9 zł za litr wkrótce mogą się okazać miłym wspomnieniem. Baryłka amerykańskiej ropy West Texas Intermediate na nowojorskiej giełdzie NYMEX z dostawą na lipiec oraz europejskiej ropy Brent na londyńskiej ICE z dostawą na sierpień przebiły w poniedziałek poziom 120 dol. za baryłkę. Wzrost może nie jest imponując, 0,6 proc., ale to kolejna podwyżka w krótkim czasie.
Kilka dni temu państwa tworzące OPEC podjęły decyzję o zwiększeniu wydobycia ropy o 648 tys. baryłek dziennie w lipcu i sierpniu. Ma to choć częściowo zrekompensować ubytek, jaki na światowych rynkach spowodowało zmniejszenie zakupów ropy z Rosji i wpłynąć na obniżenie cen. Zaledwie kilka dni po tej wyczekiwanej decyzji (choć dodajmy, że zwiększona liczba baryłek nie jest imponująca. Jak powiedział Robert McNally, prezes Rapidan Energy Group i były doradca ds. energii prezydenta George'a W. Busha, ruch OPEC „to w zasadzie gest. Ważny symbolicznie, ale gest”), Saudi Aramco ogłosiło podwyżki, więc o doprowadzeniu do spadku cen nie ma mowy.
Czytaj też:
Sytuacja bez wyjścia? „Reżimy żywią się ropą”, ale świat będzie zmuszony do zmian