Podczas piątkowej konferencji prasowej po kolejnej, dziesiątej z rzędu podwyżce stóp procentowych, prezes NBP próbował uspokajać nastroje, tłumacząc, że sytuacja gospodarcza jest relatywnie dobra, choć pojawiają się sygnały spowolnienia.
– Na spotkaniach ekspertów Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego były głosowania dotyczące tego, kto się spodziewa recesji. Ja głosowałem przeciwko, ponieważ w Polsce recesji się nie spodziewamy. Możliwa będzie recesja techniczna, kiedy przez dwa kwartały PKB ma ujemny wzrost. Ale to jeszcze nie jest recesja.
Odnotowujemy spadki w dużej części wskaźników koniunktury, w tym PMI. Niemniej perspektywy inflacji są takie, że dynamika cen będzie jeszcze przez jakiś czas podwyższona. W znacznym stopniu ze względu na utrzymywanie się wcześniejszych szoków inflacyjnych – dodał szef NBP.
Co to za szoki inflacyjne? Jak mówi Glapiński, chodzi przede wszystkim o wzrost cen surowców energetycznych, wywołany przede wszystkim agresją Rosji na Ukrainę.
Sygnały spowolnienia
Decyzja o kolejnej, dziesiątej z rzędu podwyżce stóp procentowych, była w tym miesiącu szczególnie trudna, bo z gospodarki płyną bardzo niepokojące sygnały o nadchodzącej recesj. Wskazuje na to opublikowany w zeszłym tygodniu odczyt wskaźnika PMI, który odzwierciedla poziom aktywności i nastroje w gospodarce.
Wartość wskaźnika wynosząca ponad 50 pkt oznacza wzrost aktywności przemysłowej, a poniżej tego progu – spadek aktywności. W maju wynosił 48,5 pkt, a czerwcowy odczyt wskazuje na spadek do 44,4 pkt — podała w piątek agencja S&P Global. Kolejna podwyżka może jeszcze bardziej obniżyć ten wskaźnik.
Zdaniem wielu ekonomistów, recesji w Polsce nie da się uniknąć. „Myślę, że w perspektywie siedmiu miesięcy. O recesji mówimy, kiedy realny PKB spada przez trzy kolejne kwartały, to się powinno wydarzyć na początku przyszłego roku. I musimy się na to przygotować, bo wraz ze spadkiem PKB, przyjdzie wzrost bezrobocia” - powiedziała w rozmowie z „Wprost” Hanna Gronkiewicz-Waltz, była szefowa NBP.
Galopująca inflacja
Według ostatnich szacunków GUS, w czerwcu inflacja osiągnęła poziom, jakiego nie widzieliśmy w Polsce od 25 lat. Wzrost cen wyniósł 15,6 proc. Zgodnie z ekonomiczną terminologią, jest to już „inflacja galopująca”. Inflacja bazowa, czyli obliczana z wyłączeniem cen energii i żywności, przekroczyła 9 proc. Najszybciej drożejącą kategorią produktów są paliwa. W czerwcu ceny na stacjach benzynowych były o prawie 47 proc. wyższe, niż rok wcześniej.
Czytaj też:
Kolejna podwyżka stóp procentowych. Ekonomiści i politycy komentują