Ukraińska agencja UNIAN powołując się na projekt medialny FreeDom informuje, że część ukraińskich żołnierzy nie otrzymuje obiecanych im przez Kreml pieniędzy za udział w wojnie na Ukrainie. Agencja podaje, że w niektórych regionach na rosyjskiej prowincji na wojnę udał się nawet co drugi mężczyzna, by w ten sposób zarobić na utrzymanie swoje i swoich bliskich.
Bunt 40 żołnierzy
Obiecanych wynagrodzeń mieli nie otrzymać żołnierze w Czuwaszji, republice w europejskiej części Federacji Rosyjskiej. Według FreeDom rosyjskie władze obiecały im ponad 200 tys. rubli za udział w wojnie i 2 tys. dziennie za każdy dzień na froncie. Gdy jednak żołnierze wrócili do domu, obiecanych pieniędzy nie ujrzeli. Agencja podaje, że 40 żołnierzy batalionu „Atal” wystosowało publiczny apel do szefa Czuwaszji z prośbą, aby „nie hańbić republiki niespełnionymi obietnicami”.
W apelu wojskowi podkreślają, że są gotowi do dalszej walki. Grożą jednak opuszczeniem batalionu na rzecz służby w prywatnych kompaniach wojskowych, gdzie brak wynagrodzeń im nie grozi.
Przypadek Czuwaski, jak pisze agencja nie jest odosobniony. Według cytowanego przez UNIAN eksperta wojskowego Iwana Stupaka pieniądze zarobione przez żołnierzy biorących udział w wojnie na Ukrainie są dzielone między ich przełożonych. A jednym z trików stosowanych przez rosyjskie władze wojskowe, by nie wypłacać pieniędzy krewnym żołnierzy którzy zginą jest niepotwierdzanie ich śmierci, a uznawanie za "zaginionych".
Z danych Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, które przywołuje agencja wynika, że rosyjska armia straciła do tej pory ok. 41,5 tys. żołnierzy.
Czytaj też:
Rosja znalazła sposób na obejście sankcji. Pomoże niewielki port