W trakcie czwartkowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński wyjaśnił, dlaczego na posiedzeniu dzień wcześniej Rada Polityki Pieniężnej utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Zwrócił uwagę, że od poprzedniego posiedzenia w listopadzie nic się zmieniło, więc nie pojawiły się podstawy ani do obniżenia, ani podniesienia stóp.
Kiedy zacznie spadać inflacja?
– Sytuacja za zewnątrz Polski wygląda tak, że koniunktura gospodarcza w całym wysokorozwiniętym świecie pogarsza się, tempo wzrostu PKB spada. W wielu krajach sytuacja zmierza w kierunku recesji. U naszego zachodniego sąsiada, który jest naszym najważniejszym partnerem, z dużym prawdopodobieństwem wystąpi recesja. W Polsce nie przewidujemy recesję, ale może zdarzyć się, że dojdziemy do tempa wzrostu PKB na poziomie ok. 0. Przewidujemy w naszych projekcjach, że to będzie przynajmniej 0,7, ale wiele czynników się na to składa – powiedział szef RPP.
Dodał, że sytuacja u naszych głównych partnerów gospodarczych staje się powoli „dezinflacyjna”: pada tempo wzrostu gospodarczego, wzrasta inflacja utrzymuje się na wysokich poziomach.
A kiedy zacznie spadać inflacja w naszym kraju?
– W Polsce przewidujemy, że jeszcze w styczniu, lutym może być wzrost cen związany ze zmianą cen regulowanych. Widzimy, co się dzieje na Węgrzech, gdzie zamrożono ceny paliw, a później rząd je odblokował. Ceny paliw z dnia na dzień wystrzeliły – powiedział.
„Wziąłem notes, długopis i poszedłem do najbliższego sklepu i bardzo się zdziwiłem”
Glapiński wspomniał również, że są pewne pozytywne sygnały, które wskazują na to, że ceny żywności na światowych rynkach powoli spadają. Dodał od razu, że sygnały te z opóźnieniem będą widoczne na sklepowych półkach. Glapiński przekonywał jednak, że ceny już zaczęły spadać.
– Jak słyszą państwo różne alarmistyczne informacje, to warto to zacząć to robić – zaczął tajemniczo mówić o „eksperymencie”. – Jeśli mąż lub żona to tylko robi w domu, warto zacząć chodzić do sklepu. Ja tak zrobiłem. Wziąłem notes, długopis i poszedłem do najbliższego sklepu i bardzo się zdziwiłem. Wbrew niektórym stacjom telewizyjnym nie posiadanym przez kapitał polski, cena chleba jest o wiele niższa niż się informuje, cena masła również – powiedział.
Glapiński odniósł się do indeksu światowych cen żywności publikowanego przez agendę Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Obniżył się od marca do października ze 160 pkt. do 135,9 pkt. – powrócił tym samym na poziom sprzed wybuchu wojny.
Pierwsza jaskółka, ale ceny mogą ponownie zacząć wzrastać
Najmocniej spadły ceny produktów, które podrożały w wyniku inwazji, tj. roślin oleistych oraz zbóż. Mniej na giełdach płaci się także za inne surowce rolne, np. mięso, nabiał i cukier.
Ceny spadły o 15 proc., ale nie od razu zobaczymy korzystne zmiany w sklepach. Zmiany zazwyczaj są dostrzegalne dopiero po ok. 6 miesiącach. „Spodziewamy się, że w I kwartale 2023 r. tempo wzrostu cen w Polsce będzie nadal zbliżone do 20 proc. Równocześnie w każdym z kolejnych kwartałów spadki sięgać będą ok. 5 pkt. proc. W efekcie na koniec 2023 r. tempo wzrostu cen żywności w Polsce oscylować będzie wokół 6,5 proc”. – przewidują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Czytaj też:
Oddech ulgi dla kredytobiorców: kolejny miesiąc bez podwyżek stóp