Na początku listopada rząd przyjął uchwałę dotyczącą realizacji projektu jądrowego. Pierwszą elektrownię atomową w Polsce wybuduje firma Westinghouse z USA. Jako preferowaną lokalizację wskazano Lubiatowo-Kopalino „ze względu na konieczność zagwarantowania odpowiedniej mocy pojedynczego reaktora oraz maksymalizacji bezemisyjnych i stabilnych mocy wytwórczych, a także uwzględniając uwarunkowania krajowego systemu elektroenergetycznego i charakterystykę stosowanych w reaktorach jądrowych systemów bezpieczeństwa".
Niemieckie landy przeciwko atomowi w Polsce
Tymczasem jak informują niemieckie media, Brandenburgia, Saksonia i Meklemburgia-Pomorze Przednie opowiadają się przeciwko atomowi w Polsce. – Ze względu na incydenty jądrowe w Czarnobylu i Fukushimie plany dalszego wykorzystania energetyki jądrowej powinny zostać porzucone dla dobra ludności i środowiska wszystkich krajów Morza Bałtyckiego – napisano na stronie resortu ochrony konsumentów Brandenburgii, które informuje o skierowaniu uwag do Polski.
Jak podaje serwis biznesaler.pl, plan budowy atomu w preferowanej lokalizacji Lubiatowo-Kopalino był przedmiotem obowiązkowych konsultacji, w ramach których można było składać uwagi do 13 grudnia, czyli do wczoraj.
Pierwszy reaktor za 10 lat?
W niedawnym w wywiadzie dla Polsat News minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podkreśliła, że pierwszy reaktor najprawdopodobniej zostanie zbudowany w 2033 roku, choć nie wykluczyła, że nastąpi to szybciej.
– Wszystko wskazuje, na to, że już w 2033 roku będzie zbudowany pierwszy reaktor. Być może uda się szybciej – powiedziała szefowa resortu klimatu i środowiska. – 2033 rok jest bardzo realny, 2026 – jako rozpoczęcie budowy, biorąc pod uwagę, ze decyzję o wyborze technologii podjęliśmy dzisiaj jest również bardzo realistyczny – dodała.
Czytaj też:
Amerykański prztyczek w nos kanclerza Olafa Scholza. Koniec wymówek dla NiemcówCzytaj też:
Z ministerstwa klimatu odchodzi człowiek, odpowiedzialny za atom