NBP ponownie krytycznie o rządowych dopłatach do kredytu. Te ruszają za kilkanaście dni

NBP ponownie krytycznie o rządowych dopłatach do kredytu. Te ruszają za kilkanaście dni

Adam Glapiński
Adam Glapiński Źródło:Flickr / -
Narodowy Bank Polski jest zdania, że powinno się ograniczyć ustawowe wsparcie dla kredytobiorców. Pomoc w obecnym kształcie grozi negatywnymi skutkami dla gospodarki – ostrzega bank. Tymczasem za kilkanaście dni rusza nowy rządowy program dopłat do kredytów.

Na początku lipca wystartuje program „Bezpieczny kredyt 2 proc”, w ramach którego do tanich kredytów dopłacać będzie państwo. Narodowy Bank Polski ostrzega, że dokładanie do zakupu nieruchomości może spowodować negatywne skutki dla polskiej gospodarki.

NBP krytykuje dopłaty do kredytów

Ustawowe wsparcie dla kredytobiorców, którego kosztami obciążane miałyby być banki lub sektor publiczny, powinno być ograniczone tylko do osób, które znalazły się w trudnej sytuacji finansowej” – czytamy w nowym raporcie NBP o stabilności systemu finansowego w Polsce.

Bank centralny dodaje, że konieczność subsydiowania kosztów kredytu przez kredytodawców „zmniejsza możliwości akumulacji kapitału przez banki i zwiększa ryzyko racjonowania kredytu, z negatywnymi skutkami tego dla gospodarki. Pośrednio koszty takiego wsparcia przenoszone są na deponentów i innych klientów banków”.

Bank centralny obawia się, żeustawowe wsparcie dla wszystkich kredytobiorców może skłonić kolejne osoby zainteresowane pożyczką do podejmowania nadmiernego ryzyka. Bank ponadto wskazuje na problemy, jakie może spowodować „Bezpieczny kredyt”.

„Pierwsze mieszkanie” też zostało skrytykowane przez NBP

Nie po raz pierwszy bank centralny skrytykował rządowy projekt pomocy osobom, które chcą kupić mieszkanie. W opublikowanej w maju opinii banku napisano, że program „Pierwsze mieszkanie” nie zwiększy dostępności mieszkań, podbije za to ich ceny i skorzystają na nim głównie osoby zamożne.

„Rozwiązania proponowane w projekcie ustawy wspierają jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, przez co nie przyczyniłyby się w zauważalny sposób do zwiększenia dostępności mieszkań w Polsce. Ze względu na fakt, że instrument wspierałby jedynie stronę popytową na rynku nieruchomości, jego wprowadzenie oddziaływałoby w kierunku wzrostu cen mieszkań, przyczyniając się do poprawy sytuacji finansowej deweloperów, a także podmiotów gospodarczych, które są obecnie właścicielami wielu mieszkań, w tym osób zamożnych” – napisano w opinii.

Jednym z głównych grzechów programu „Pierwsze mieszkanie” jest, zdaniem NBP to, że faworyzuje on osoby zamożne.

„Ze wsparcia kredytowego oraz dopłat do oszczędzania korzystać mogłyby bowiem wyłącznie osoby o odpowiednio wysokich, stałych dochodach, a więc gospodarstwa domowe, które generują nadwyżki finansowe umożliwiające oszczędzanie i spłatę kredytu. Z kolei gorzej sytuowane osoby – których nie stać na najem mieszkania na rynku i które nie mogłyby uzyskać kredytu (ani nie są w stanie gromadzić oszczędności ze względu na niskie dochody) – nie uzyskałyby poprzez dopłaty do kredytu (i do oszczędzania) wsparcia” – czytamy.

Minister Buda zapewnia, że „Pierwsze mieszkanie” nie podbije cen mieszkań

Z tezą o tym, że „Pierwsze mieszkanie” może podbić ceny nieruchomości, nie zgadza się minister rozwoju Waldemar Buda, który jest odpowiedzialny za wdrożenie programu.

Rocznie w Polsce buduje się ok. 230 tys. mieszkań. Do programu trafi ok. 30 tys., więc nie spowoduje on wzrostu cen. Dziś nie ma chętnych na mieszkania, deweloperzy wygaszają budowy. Jak ktoś mówi, ze ceny wzrosną, to nie rozumie tego ryku i niech zaktualizuje swoją wiedzę – powiedział w środę w „Sygnałach Dnia” minister. – Martwimy się, by w związku z problemem popytowym deweloperzy nie ograniczali budów.

Czytaj też:
„Bezpieczny kredyt” od lipca. Kolejne banki włączą go do oferty

Czytaj też:
Wszystko, co wiemy o Bezpiecznym kredycie 2 procent