Kasy samoobsługowe kuszą do oszustw. Rekordzista zrobił to... 56 razy

Kasy samoobsługowe kuszą do oszustw. Rekordzista zrobił to... 56 razy

Kasa samoobsługowa
Kasa samoobsługowa Źródło: Shutterstock
36-latek z Kobierzyc kupował klocki Lego, a w kasie samoobsługowej kasował inny, tańszy produkt. Zanim wpadł w ręce policji okradł sklep 56 razy. Tego typu oszustw jest więcej.

W dobie wciąż dwucyfrowej inflacji wielu Polaków zastanawia się jak zaoszczędzić podczas codziennych zakupów. Niektórzy uciekają się niestety do nieuczciwych praktyk, co ułatwiają kasy samoobsługowe.

Okradł sklep 56 razy

Wirtualna Polska przywołuje sprawę 36-latka z Kobierzyc. Mężczyzna kupował klocki Lego, a w kasie samoobsługowej kasował inny, bardzo tani produkt dostępny w sklepie. W końcu wpadł w ręce policji, ale do tego czasu miał oszukać sklep aż 56 razy. – Metoda, jak się okazało, była dla niego uniwersalna i wykorzystywał ją przez kilka miesięcy. Naraził w ten sposób sieć sklepów na straty łączne w kwocie prawie 12 tys. zł, a sam odpowie teraz za oszustwa. Policjanci udowodnili podejrzanemu aż 56 tego typu czynów o charakterze przestępczym – mówi w rozmowie z portalem st. asp. Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

Zaledwie 11 zł zaoszczędziła 35-latka, która w markecie w Libiążu kasowała śliwki, mandarynki i gruszki jako grejpfruty, które akurat były w promocyjnej cenie. Podobnych przykładów jest więcej. – Najgorzej jest pod koniec miesiąca. Im dalej od wypłaty czy zasiłków, tym więcej kradzieży – mówi Wirtualnej Polsce pracownica dużej sieci handlowej.

– Polak to jednak zawsze musi coś przycwaniaczyć. Naprawdę już nie mam do nich siły. A proszę mi uwierzyć, my – pracownicy mamy naprawdę dużo więcej rzeczy do roboty niż sprawdzanie, czy ktoś nabił banany luz premium w cenie tych zwykłych. Traci na tym sieć i to oni powinni stworzyć lepsze mechanizmy kontroli – dodaje.

Przedstawiciele sklepów niechętnie odnoszą się do powyższych praktyk, nie chcą również podzielić się konkretnymi statystykami dotyczącymi kradzieży. – Ze względów bezpieczeństwa nie przekazujemy tego rodzaju informacji do wiadomości publicznej. Jednocześnie podkreślamy, że w większości sklepów sieci Biedronka mamy fizyczną ochronę, którą zapewniają licencjonowane agencje ochrony – mówi Joanna Piwowarczyk z Biura Prasowego Biedronki.

Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego Lidl Polska podkreśla natomiast, że sieć podejmuje „liczne – i skuteczne – działania, mające na celu ochronę naszego mienia i zapewnienie klientom bezpieczeństwa". – Instalujemy w naszych obiektach (sklepach, centrach dystrybucji) monitoring, poza tym współpracujemy z profesjonalnymi firmami ochroniarskimi. Szkolimy naszych pracowników na wypadek różnych nieprzewidzianych zdarzeń, aby bez względu na sytuację reagowali właściwie. W sklepach korzystamy ze specjalnych bramek wyjściowych w strefie kas samoobsługowych, otwierających się po zeskanowaniu paragonu – podkreśla przedstawicielka Lidl Polska.

Surowe kary

Wirtualna Polska przypomina, że nabijanie produktów przy kasie samoobsługowej jako tańszych jest przestępstwem oszustwa. Wartość rzeczy nie ma znaczenia. Może za to grozić kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Gdy sprawa jest mniejszej wagi, sprawca może zostać ukarany grzywną, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. W przypadku kradzieży sprawca podlega karze od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Skradzione rzeczy muszą mieć określoną wartość.

Czytaj też:
Samotność w Ameryce. Pogłębiają ją...kasy samoobsługowe
Czytaj też:
Ukradł auto i gdy skończyło się paliwo, porzucił je. Złodziej sam ułatwił pracę policjantom

Źródło: WP, dlahandlu.pl