Zakaz handlu w niedzielę zniknie? Pracownicy niechętni

Zakaz handlu w niedzielę zniknie? Pracownicy niechętni

Kasjerka
Kasjerka Źródło: Shutterstock / Emilija Miljkovic
Jeżeli zakaz handlu zniknie, zmienię pracę - mówi pracownica jednego z dyskontu, odnosząc się do możliwego zniesienia zakazu handlu w niedzielę. Podobnych głosów wśród pracowników handlu jest więcej, choć nie brakuje odmiennych opinii w tej kwestii.

W marcu 2018 roku zaczęła obowiązywać ustawa ws. zakazu handlu w niedzielę. Zakaz ten był wprowadzany stopniowo, od marca do końca 2018 roku zakupy można było zrobić w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca, w 2019 roku już tylko w ostatnią. Od 2020 roku mamy zaledwie siedem niedziel handlowych w ciągu roku. Przypadają one w ostatnie niedziele: stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także w niedzielę przed Wielkanocą oraz w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie.

Zakaz handlu w niedzielę zniknie?

W związku z możliwym przejęciem władzy przez dotychczasową opozycję pojawiły się pytania, czy możliwa jest likwidacja wprowadzonej pięć lat temu regulacji. Taki pomysł forsowała bowiem w kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska. – Zniesiemy zakaz handlu w niedziele, ale każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne – zapowiedziała Koalicja Obywatelska w ramach ogłoszonych na początku września „100 konkretów na 100 dni".

Trzecia Droga, prawdopodobny koalicjant KO proponowała z kolei powrót do zasad obowiązujących między marcem a grudniem 2018 roku, czyli dwóch niedziel handlowych w miesiącu. Praca w ostatni dzień tygodnia miałaby być dodatkowo płatna.

Pracownicy handlu niechętni liberalizacji

Z większości sondaży wynika, że ok. jedna trzecia Polaków opowiada się za utrzymaniem obecnych zasad, ale za to ponad połowa chce liberalizacji ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Inaczej wyniki te mogłyby wynikać, gdyby w sondażu zapytano o tę kwestię jedynie pracowników handlu. Ci nie podchodzą z entuzjazmem do możliwych zmian.

– Dzięki wolnym niedzielom mogę wreszcie spędzić trochę czasu z dzieckiem. Możemy iść na spacer, razem zjeść obiad. Nie interesuje mnie wolne za pracę w niedzielę, bo jak dostanę poniedziałek, to i tak mój syn jest do godz. 16. w szkole. Poza tym nie wierzę w zapewnienia o wyższej pensji, bo wiem, że firma wymyśli to tak, że tych pieniędzy nie zobaczymy – mówi w rozmowie z serwisem Money.pl pracownica jednego ze sklepów w Gdańsku.

– Jak chcą sobie pracować w niedziele, niech sami idą. Jeżeli zakaz handlu zniknie, zmienię pracę – deklaruje pracownica jednej z sieci dyskontów.

Nie brakuje jednak głosów przeciwnych. – Jest mi wszystko jedno. I tak w niedzielę idę do pracy w delikatesach obok. Mają czytelnię i są otwarci w każdą niedzielę. Płacą 300 zł za dzień – mówi portalowi pracownica jednej z mniejszych sieci supermarketów.

Najbliższa niedziela handlowa za niespełna dwa miesiące – 17 grudnia.

Czytaj też:
Zakaz handlu w niedzielę. Sąd jednoznacznie o działalności „na wypożyczalnię"
Czytaj też:
Niedzielny handel wróci? Jasne deklaracja faworyta na ministra finansów

Źródło: Money.pl, Wprost.pl