Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Centralny Port Komunikacyjny. Koalicja Obywatelska zapowiedziała audyt projektu i dopiero na jego podstawie zadecyduje, czy kontynuować prace czy powoli wycofywać się z poczynionych przez spółkę CPK ustaleń. Na inwestycję składa się nie tylko port przesiadkowy w Baranowie – czyli megalotnisko, które ma całkowicie przejąć zadania lotniska Chopina, lecz również tzw. komponent kolejowy, czyli Kolej Dużych Prędkości, która połączy miasta wojewódzkie z lotniskiem – oraz remonty na różnych odcinkach regionalnych.
Co dalej z CPK?
W samej Koalicji Obywatelskiej zdania o tym, co powinien zrobić rząd w sprawie CPK, są podzielone. Niektórzy politycy uważają, że warto rozwijać projekty kolejowe, a zaniechać budowy lotniska, inni są zwolennikami budowy lotniska (choć może jednak mniejszego niż wynika z obecnych planów) przy jednoczesnym odłączeniu inwestycji kolejowych od CPK.
Co na to wszystko Marcin Horała, który jako pełnomocnik rządu jest politycznie odpowiedzialny jest za kolejne etapy inwestycji?
– Jaka będzie przyszłość CPK? To już pytanie do nowego rządu i nowego pełnomocnika. Jeśli o mnie chodzi, to bardzo chciałbym dostać taki prezent, obejmując rząd. CPK jest już po najtrudniejszym etapie, tym, którego nie widać i można było mówić, że tylko pilnujemy łąki. To projekt, który popiera większość Polaków. Inwestycja przyszłościowa i nie zostaje nic, tylko ją kontynuować – powiedział Horała na spotkaniu z dziennikarzami (cytat za money.pl).
Jego zdaniem nic nie jest przesądzone, bo „w kampanii różne rzeczy się mówi, na przykład że się nie podwyższy wieku emerytalnego, a potem”....
Horała został zapytany, jakie będą bezpośrednie koszty zamrożenia projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego.
- To około 3-4 mld zł bezpośrednich strat. Bo właściwie wszystko, co wydaliśmy do tej pory, byłoby czystą stratą. Trzeba było przecież zapłacić za studium strategiczne, korytarzowe, inwentaryzacje środowiskowe, zamówione projekty. To wszystko będą koszty i straty – wyliczał pełnomocnik rządu.
Dlaczego rozbudowa tras regionalnych została włączona do CPK?
O ile możemy zrozumieć, dlaczego Kolej Dużych Prędkości właczono do projektu CPK – szybkie pociągi mają pozwolić pasażerom z całej Polski dostać się na nowe lotnisko, to dziwi objęcie nim także rozbudowy sieci kolejowej gdzieś na Warmii czy pod Wałbrzychem. O sens takiego działania zapytaliśmy Dominika Sipińskiego, analityka ds. transportu i infrastruktury w centrum analitycznym Polityka Insight i ch-aviation.
– Objęcie projektem CPK dziesiątek inwestycji kolejowych, również regionalnych, było decyzją w pewnym stopniu polityczną. Uznano, że łatwiej będzie zrealizować inwestycje kolejowe, gdy zostaną „podpięte” pod parasol CPK, po uprzednim wyciągnięciu ich spod odpowiedzialności PKP. O ile Grupa PKP jako tako radzi sobie z modernizacją linii kolejowych, to od 30 lat praktycznie żadnych nowych nie wybudowała. Do tego korporacja jest mało efektywna, działa opieszale. Spółka CPK to zupełnie nowa struktura, nie obciążona grzechami PKP. Wiele przetargów zrealizowała szybciej niż jej kolejowy odpowiednik, stąd taki eksperyment – powiedział.
Dodał, że w ramach audytu niezależni analitycy będą musieli ocenić, czy tych zadań kolejowych nie jest zbyt wiele, czy na pewno budowa połączeń regionalnych powinna się odbywać w tej strukturze. – Opozycja postuluje rozwijanie transportu kolejowego między powiatami, więc cel ten wpisuje się do jej programu wyborczego, niemniej trzeba ocenić, czy aby na pewno zadania zupełnie nie związane z lotniskiem i dowożeniem pasażerów do niego powinny być realizowane przez spółkę celową CPK. Być może należy też zmienić priorytety, by szybciej budować linie w najbardziej wykluczonych regionach – wyjaśnił Sipiński.
Czytaj też:
Kto ośmieszył CPK? Ekspert przekonuje, że mimo wszystko projekt trzeba kontynuować