Kalisz: Deregulacja zawodów jest działaniem pod publiczkę

Kalisz: Deregulacja zawodów jest działaniem pod publiczkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Kalisz, poseł SLD, adwokat Materiały prasowe
Opozycja nie poprze planowanej przez rząd deregulacji zawodów. Z projektami pana Donalda Tuska jest tak, że premier nagle wpada na jakiś pomysł i zaczyna go forsować pod publiczkę. Hasło deregulacji zawodów jest nośne i populistyczne, ale nie oddaje w najmniejszym stopniu istoty rzeczy uważa Ryszard Kalisz, poseł SLD, adwokat.
O planowanej deregulacji zawodów piszemy w aktualnym numerze (4/2012) magazynu 'Bloomberg Businessweek Polska' oraz w dzisiejszym newsletterze Businesstoday.pl.

Jan Osiecki: Naprawdę deregulacja nie pomoże młodym ludziom znaleźć pracy?

Ryszard Kalisz: Nie o to chodzi.

To o co?

Jakie mamy zawody regulowane? Przede wszystkim wynikające z artykułu 17 konstytucji* mówiącego o zawodach szczególnego zaufania publicznego. To są profesje ze sfery związanej z prawami człowieka. Jest ich kilkanaście i ich deregulowanie byłoby działaniem przeciwko prawom obywateli.

Mówi Pan z żalem, jak członek korporacji, którą otwarto i pojawiła się konkurencja.

A pan jak populista.

Ale nie zaprzeczy Pan, że w ograniczonym dostępie do zawodów prawniczych były patologie.

Zgadzam się, że były przypadki patologii, jak na przykład w Białymstoku, gdzie na aplikację przyjęto w którymś roczniku wyłącznie dzieci adwokatów. Ale otwarcie zniszczyło ten zawód.

Potaniały usługi adwokackie, bo więcej osób może go uprawiać. Cel został osiągnięty.

Problem w tym, że po deregulacji rozpoczętej przez panów Zbigniewa Ziobrę i Przemysława Gosiewskiego wiele osób, które dostały się do tego zawodu, nie stało się adwokatami, ale załatwiaczami. A przecież adwokat jako pomocnik prawny to nie ten, który gwarantuje załatwienie sprawy jak załatwiacz, lecz ten, kto jest spolegliwym doradcą prawnym, którego obowiązuje tajemnica i działanie tylko na rzecz klienta. Ludzie nie wiedzą teraz, czy adwokat naprawdę jest adwokatem, a to narusza ich prawa podstawowe. Jeśli pan mnie spyta, czy ten zawód był zamknięty, odpowiem: owszem, był. Czy powinien być otwarty? Powinien.

To jak należało go otworzyć?

Niech dostają się najlepsi. A dziś jest tak, że nie ma nawet egzaminu ustnego, czyli nikt nie sprawdza zdolności retorycznych adwokatów. Profesja prawnika została sprowadzona do roli rzemieślnika. Dotychczas nauka zawodu była oparta na relacji mistrz?uczeń. Aplikant terminował pod okiem doświadczonego adwokata. W ten sposób kształtowano fachowców. Dziś po deregulacji Gosiewskiego i Ziobry aplikanci nie mogą znaleźć sobie patronów. Tworzą się patologie relacji finansowych między nimi...

Tajemnicą poliszynela jest, że adwokaci życzą sobie opłaty za to, że zostaną patronami.

To jest margines... i dochodzi do tego, że patron ma 10 aplikantów i dla żadnego z nich nie ma czasu. Kiedyś samorząd adwokacki gwarantował, że jego członek jest przygotowany do pracy. Właśnie dlatego muszą istnieć zawody funkcjonujące na podstawie artykułu 17 konstytucji.

Jakie profesje zatem powinny być regulowane?

Te, których przedstawiciele zajmują się prawami i wolnościami  obywatelskimi.

Czyli?

Prawnicy, detektywi, psychologowie, lekarze. Natomiast rzeczywiście wiele zawodów do listy profesji zamkniętych dodano z rozpędu.

A takie zawody jak kierownik pociągu, grzyboznawca, kucharz okrętowy, taksówkarz? Do nich dostęp też powinien być regulowany?

Te zawody nie muszą być regulowane. Co do taksówkarzy, to powinni zdawać egzamin z topografii miasta i musi istnieć możliwość zabrania im licencji, kiedy będą pojawiały się sygnały o oszustwach czy złym zachowaniu. Ale to można zrobić nie w ramach odgórnej regulacji, ale przepisów miejscowych gmin.

Panie pośle, na razie jednak mamy ostre regulacje, które nic nie znaczą. Najlepszym przykładem jest Krzysztof Rutkowski. Nie ma licencji detektywa, a i tak prowadzi tego rodzaju działalność, nazywając to biurem doradczym.

To pokazuje luki w prawie i to, jak niektórzy potrafią je wykorzystać. Działanie Rutkowskiego jest najlepszym dowodem, że ten zawód musi być regulowany. Będąc licencjonowanym detektywem, nie mógłby swojej klientki okłamywać, podstawiać fałszywych świadków itp. A tak pan Rutkowski zniszczył swoją ostatnią klientkę. Prokuratura najprawdopodobniej postawi Katarzynie W. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, a ta kobieta ma w pewnej części społeczeństwa opinię sadystycznej morderczyni. Ustawę o zawodzie detektywa trzeba rozszerzyć, jeszcze bardziej ograniczając dostęp do tego zawodu.

Polemiczne opinie na ten temat Tadeusza Aziewicza, posła i jednego z ekspertów gospodarczych PO, znajdziesz w dzisiejszym newsletterze.