Czy podnosić wiek emerytalny ? Petru kontra Bugaj

Czy podnosić wiek emerytalny ? Petru kontra Bugaj

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Bugaj, ekonomista Archiwum
Czy proponowane przez rząd Donalda Tuska wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat uratuje w przyszłości polski rynek pracy? Czy może problemy rynku pracy należy rozwiązać zupełnie inaczej, a w proponowanych zmianach chodzi tylko o stan finansów publicznych? na temat rządowego projektu emerytalnego spierają się ekonomiści Ryszard Petru i Ryszard Bugaj.
Ryszard Petru, partner PwC, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich: Podniesienie wieku emerytalnego jest koniecznością. Prognozy demograficzne wskazują, że w najbliższych 20 latach liczba osób zdolnych do pracy zmaleje o 5 mln.

Wydłużanie okresu aktywności zawodowej wciąż jednak budzi wiele obaw. Warto się do nich ustosunkować. Polacy martwią się, czy po pięćdziesiątce i sześćdziesiątce będą w stanie znaleźć pracę. Zasadniczym argumentem obalającym te obawy są właśnie perspektywy demograficzne ? w obliczu spadającej liczby osób zdolnych do pracy znacznie łatwiej niż teraz będzie znaleźć zatrudnienie po pięćdziesiątce. Część osób wątpi, czy kobiety będą w stanie pracować aż do 67. roku życia. Wątpliwości te są nieuzasadnione. Kobiety są zwykle zdrowsze od mężczyzn i żyją dłużej. Skoro więc mężczyzna będzie mógł pracować do 67. roku życia, to tym bardziej kobieta.  

Pojawia się też argument, że kobiety w wieku powyżej 60 lat mają inne zadania, a mianowicie zajmowanie się wnukami. Zmuszanie do pełnienia funkcji opiekunki nie może być jednak odpowiedzią na takie problemy jak brak elastycznych form zatrudniania młodych matek czy ograniczona podaż przedszkoli i żłobków. Podniesienie wieku emerytalnego powinno jednak wiązać się z likwidacją tzw. okresów ochronnych [zakaz zwalniania z pracy na kilka lat przed emeryturą ? red.]. Zamiast chronić pracowników, wypychają one starsze osoby na bezrobocie.

Ryszard Bugaj, ekonomista: Zamiary rządu, by radykalnie wydłużyć ustawowy wiek emerytalny, budzą silny sprzeciw. Oficjalna argumentacja jest mało przekonująca. Wysuwany jest argument o deficycie pracowników. Wskazuje się na starzenie się społeczeństwa, ale wiarygodne prognozy trudno sporządzić na dłużej niż 20 lat. W dłuższym okresie ? a rząd rozprawia o sytuacji w roku 2040 i później ? wiele zależeć będzie od polityki społecznej. Istnieją z pewnością znaczne możliwości stymulowania wzrostu dzietności w Polsce.

Wydłużenie wieku emerytalnego nie stanowi koniecznego warunku zwiększenia stopy zatrudnienia. Ludzie z pewnością będą gotowi łączyć je z pobieraniem świadczenia. Wydaje się, że także obecne rozmiary zatrudnienia wyznaczone są nie przez podaż pracy, ale przez ograniczony popyt na nią (czego konsekwencją jest bezrobocie). Są też ogromne rezerwy szybkiego wzrostu społecznej wydajności pracy, szczególnie przez ograniczenie populacji osób w rolnictwie.

Nie można wykluczyć, że rząd używa argumentu o deficycie pracy w dobrej wierze. Ale bardziej prawdopodobne, że rzeczywistą przesłanką proponowanych zmian jest długookresowa sytuacja finansów publicznych. Obecnie bieżące świadczenia są wypłacane z bieżących wpływów ze składek. Zatem relacja liczby pracujących do liczby świadczeniobiorców decyduje o wypłacalności funduszy ubezpieczeniowych. Z pewnością starzenie się społeczeństwa grozi deficytem tych funduszy.

Projekt rządowy powinien być więc poddany wszechstronnej krytycznej ocenie. W żadnym razie nie może być traktowany jako zamknięty.

Czy należy odebrać prawo do ulgowego oskładkowania osobom samozatrudnionym? Czy umożliwiać przejście na emeryturę przed 67. rokiem życia tym, którzy uzbierali na minimalną emeryturę? ? pełne wersje tekstów publicystycznych Ryszarda Bugaja i Ryszarda Petru publikujemy w najnowszym numerze (5/2012) magazynu  'Bloomberg Businessweek Polska'.