Książę poetów polskich, gdyby żył, dzisiaj miałby pełne ręce roboty. Nie wykluczam, że Ignacy Krasicki, by sprostać wyzwaniom, jakie niosą dzisiejsze czasy, musiałby nająć podwykonawców pisze Bartłomiej Mayer, dziennikarz „Bloomberg Businessweek Polska”.
Zacznę w sposób dość nietypowy jak na felieton ekonomiczny ? od Ignacego Krasickiego. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego Oświecenia (nazwa epoki warta podkreślenia), zasłynął m.in. jako autor bajek, których bohaterami często czynił zwierzęta. W swych utworach, jak wiadomo każdemu absolwentowi szkoły podstawowej, piętnował ludzkie wady i przywary, takie jak lekkomyślność czy głupota.
Jestem pewien, że gdyby ów książę poetów polskich żył, dziś miałby pełne ręce roboty (choć to kolokwialne określenie nie wydaje się odpowiednie, gdy mowa o biskupie, szczególnie żyjącym w XVIII w.). Nie wykluczam więc, że Ignacy Krasicki, by sprostać wyzwaniom, jakie niosą dzisiejsze czasy, musiałby nająć podwykonawców.
Tak czy owak, jedna z jego współczesnych bajek mogłaby nosić przystający do realiów XXI w. tytuł 'Zwierzęta i niedźwiedź 2'. Utwór 'Zwierzęta i niedźwiedź' wyszedł spod pióra poety przeszło 200 lat temu.
Wyobrażam sobie, że mógłby opowiadać taką oto historię: 'Pewnego razu zwierzątka zauważyły, że w lesie jest brudno.
? Tak być dłużej nie może, musimy zredukować emisje ? krzyczała wiewiórka.
? Jeśli teraz nic nie zrobimy, przyszłe pokolenia będą zmuszone do ponoszenia konsekwencji krótkowzrocznej polityki wąskich grup interesów ? stwierdziła tonem nieznoszącym sprzeciwu żaba.
? Mamy moralny obowiązek wobec samych siebie i przyszłych pokoleń ? dodała jaszczurka.
? Przede wszystkim odpowiedzialność za nasze dzieci i wnuki ? dorzucił jeszcze konik polny.
Warto dodać, że najgłośniej za koniecznością zrobienia porządku w lesie optowali właśnie zieloni. W końcu zwierzątka uznały, że w lesie musi być czyściej, i zadeklarowały, że każde z nich będzie się ograniczać i stopniowo coraz mniej brudzić.
Sygnatariusze porozumienia w tej sprawie ? polne myszki i krety, jeże i kuny, a także gronostaje i borsuki, a także ryś ? robili wszystko, aby sprostać wytycznym. A nie było im łatwo!
Aż tu pewnego dnia szarak krzyknął: ? Mam już tego dość! Co z tego, że my staramy się ograniczać, skoro łoś, żubr, a przede wszystkim niedźwiedź brudzą jeszcze więcej niż dawniej! To nasze porozumienie nie ma żadnego sensu, dopóki będzie dotyczyć tylko małych!
Jakże piękną wierszowaną bajkę mógłby napisać na ten temat Ignacy Krasicki. Problem w tym, że nie ma go wśród nas. W tej sytuacji o lekkomyślności i głupocie muszą mówić inni, w tym Jacek Korolec, polski minister środowiska, który w imieniu naszego kraju zgłosił niedawno weto w sprawie unijnego planu redukcji emisji CO?.
Jestem pewien, że gdyby ów książę poetów polskich żył, dziś miałby pełne ręce roboty (choć to kolokwialne określenie nie wydaje się odpowiednie, gdy mowa o biskupie, szczególnie żyjącym w XVIII w.). Nie wykluczam więc, że Ignacy Krasicki, by sprostać wyzwaniom, jakie niosą dzisiejsze czasy, musiałby nająć podwykonawców.
Tak czy owak, jedna z jego współczesnych bajek mogłaby nosić przystający do realiów XXI w. tytuł 'Zwierzęta i niedźwiedź 2'. Utwór 'Zwierzęta i niedźwiedź' wyszedł spod pióra poety przeszło 200 lat temu.
Wyobrażam sobie, że mógłby opowiadać taką oto historię: 'Pewnego razu zwierzątka zauważyły, że w lesie jest brudno.
? Tak być dłużej nie może, musimy zredukować emisje ? krzyczała wiewiórka.
? Jeśli teraz nic nie zrobimy, przyszłe pokolenia będą zmuszone do ponoszenia konsekwencji krótkowzrocznej polityki wąskich grup interesów ? stwierdziła tonem nieznoszącym sprzeciwu żaba.
? Mamy moralny obowiązek wobec samych siebie i przyszłych pokoleń ? dodała jaszczurka.
? Przede wszystkim odpowiedzialność za nasze dzieci i wnuki ? dorzucił jeszcze konik polny.
Warto dodać, że najgłośniej za koniecznością zrobienia porządku w lesie optowali właśnie zieloni. W końcu zwierzątka uznały, że w lesie musi być czyściej, i zadeklarowały, że każde z nich będzie się ograniczać i stopniowo coraz mniej brudzić.
Sygnatariusze porozumienia w tej sprawie ? polne myszki i krety, jeże i kuny, a także gronostaje i borsuki, a także ryś ? robili wszystko, aby sprostać wytycznym. A nie było im łatwo!
Aż tu pewnego dnia szarak krzyknął: ? Mam już tego dość! Co z tego, że my staramy się ograniczać, skoro łoś, żubr, a przede wszystkim niedźwiedź brudzą jeszcze więcej niż dawniej! To nasze porozumienie nie ma żadnego sensu, dopóki będzie dotyczyć tylko małych!
Jakże piękną wierszowaną bajkę mógłby napisać na ten temat Ignacy Krasicki. Problem w tym, że nie ma go wśród nas. W tej sytuacji o lekkomyślności i głupocie muszą mówić inni, w tym Jacek Korolec, polski minister środowiska, który w imieniu naszego kraju zgłosił niedawno weto w sprawie unijnego planu redukcji emisji CO?.